poniedziałek, 3 października 2016

Czarny poniedziałek, czarny prostest, mogłam zostać w domu

Zostanie w domu kosztuje moją rodzinę moją dniówkę. Czy się opłacało zrezygnować z paru złotych? Tak. Dla zasady opłacało się. Czy to coś zmieni? Czy zmieni podejście ślepych na prawdy objawione parchatych fundamentalistów? Nie, nie zmieni. Oni nawet po cichu jeśli dojdą do tego, że palnęli głupstwo, że zamykanie kobiety za to, że ciąża samoistnie została poroniona jest idiotyzmem, to oficjalnie nie zmienią zdania, bo debil nigdy nie przyzna się do błędu. Do błędu przyznają się tylko ludzie światli a takich w rządzie nie ma. Tak jak nie ma opozycji, tak nie ma tam ludzi światłych. No, ale cóż, czego oczekiwać po wyborze takiego społeczeństwa.
Od kilku lat krzyczę: nie wybierajcie tych samych gąb! Im dłużej siedzą w sejmie tym bardziej betonują scenę polityczną i tworzą zwykły, obleśny układ. Nie miejcie mrzonek, powtarzam za Kubą Wątłym (a w zasadzie poza nim, bo mówiłam  to już dawno sama z siebie) - u nas nie ma różnych partii, to wszystko to jeden wielki kocioł popaprańców bojących się kościoła i utraty stołka. Zrobią wszystko by w rządzie być. Sprzedadzą nawet swoje córki (jeden poseł nawet powiedział, że by się cieszył, gdyby jego córka w wyniku gwałtu zaszła w ciążę!!!!), swoje żony (umrzeć przez ciążę pozamaciczną to prawie tak jak polec pod Smoleńskiem!), swoje przyjaciółki, kuzynki i ciocie. Tylko swoje kochanki szanują, bo wożą je do zaprzyjaźnionych ginekologów na zabiegi. Albo do klinik w Niemczech. Tak to się robi po polsku, albo po polacku.
Czy protest coś zmieni w pracach rządu? Nie wiem, raczej wątpię, bo PIS ma w dupie społeczeństwo i jego zdanie. Oni mają swoje najswojsze zdanie i ono jest jedyne słuszne. Jak wiara w Boga i zwalanie wszystkich rzeczy na nieistniejącego ducha kochającego swoje owieczki. Ja powiem więcej: kochającego swoje barany! Barany i baranice, które widząc co się wokół nich dzieje, lezą do kościoła co niedziela! Do kościoła, który zgotował im tę prymitywną wojnę, która się toczy. Wojnę o życie i wolność ludzi płci żeńskiej.
Kuba Wątły ma rację, oni chcą, aby myślący stąd wyjechali, aby rozwalić elity intelektualne w drobny mak. I rządzić pozostałymi bezwolnymi idiotami. I obrażajcie się na zdrowie, pożyteczni idioci, bo takimi jesteście. Głównie wy, baranice boże. Leziecie w niedzielę do kościoła i słuchacie starego kawalera, który naparza wam historyjki o rodzinie, której nie ma, o dzieciach, których nie ma i odpowiedzialności i ciężkiej pracy, której nigdy nie wykonywał, bo nawet talerz po zupie leniwy nicpoń nie umie wynieść do kuchni. Bo robi to za niego baranica.
Czarny protest nie uda się tak jak w Irladnii. Dlaczego? Bo polskie baranice boże nie są zintegrowane. Czytam wpis jednej laski, że przyszła w takim razie pora na zamknięcie cipek na klucz i brak seksu. Jaki lament podniosły dziunie! Jedna z drugą skandowały, że one nie będą sobie odmawiać przyjemności. To pomyśl sobie, baranico droga, że są ludzie, którzy w imię walki o wolność zaczynają strajk głodowy. O ile mi wiadomo bez seksu można pociągnąć nawet do osiemdziesiątki, bez żarcia chyba do 60 dni. Także ten.
Są też ludzie, którzy na szali walki o wolność kładą swoje życie. Taki drobiazg. Ale seksu nigdy! A gdzież by i dlaczegóż!
Takie to jak widzicie porąbane owieczki i baranice posiadamy w swoich szeregach, również feministycznych. Inna głęboka idiotka pisze, że jej mąż jest taki kochany, że ona nie rozumie dlaczego ma mu w poniedziałek nie zrobić obiadu. Przecież on jest dobry i nic jej złego nie czyni. Fakt, za to powinien dostać Nobla. Pomyślmy przez chwilę: jeśli jest taki fajny i dobry, to chyba raz w życiu może na obiad zeżreć kanapkę z wędliną? Albo samemu ugotować co nieco dla całej rodziny? Czy nie? Już ta kategoria czynu nie mieści się w głowie ani baranicy ani jej dobremu małżonkowi?

I na koniec: ignorancja pierwszej wody. Typ, który mam nadzieję stanie kiedyś przed Trybunałem i będzie spokojnie gnił w więzieniu razem ze swoimi mądrymi koleżkami:
niejaki Waszczykowski. Minister. Doktor nauk HUMANISTYCZNYCH. Ciekawe czego uczą na wydziale filozoficzno-historycznym w Łodzi... jak widać nie człowieczeństwa. Witold dziś wyrzygał takie oto stwierdzenie w radiu ogólnopolskim o nazwie RMF FM: "jeśli nie mają ważniejszych spraw to niech się bawią" to jest stwierdzenie do tematu dzisiejszego czarnego protestu. Fakt, Witoldzie, dziś ludzie płci żeńskiej nie mają ważniejszego tematu niż ich życie lub śmierć.
Tak przecież drzecie mordy na temat życia zygoty, na temat wypadku samolotowego pod Smoleńskiem w którym życie stracił wasz prezydent. Tamto życie jest ważniejsze: zygotowe albo dojrzałego człowieka płci męskiej. Stawiamy pomniki Kaczyńskiemu, bo tamto życie miało sens i było cenne. Życie ludzi płci żeńskiej nie. Jakiś inny głęboki myśliciel strzelił w ten deseń: skoro tak walczycie kobiety o życie kobiet to dlaczego nie walczycie o życie tej kobiety która jest w brzuchu. LITOŚCI!!!! Na etapie zygoty nie mamy wiedzy na temat płci, zresztą nie o płeć tu chodzi, miernoto intelektualna. Nie o to. Spłaszczacie każdy temat i sprowadzacie go do poziomu mułu. Do waszego poziomu. Nie róbcie tego, bo wszystkim intelientnym ludziom jest on zupełnie obcy. A głupkom jest wszystko jedno.

Ten rząd osiągnął dziś dla mnie dno. Dno moralne. Dno intelektualne. Dno humanitarne. Dno dna. Nie ma niżej.

Jestem przerażona, że trzeba się ewakuować. Mam córkę.
Nawet jeśli napiszemy projekt obywatelski dotyczący zaostrzenia kary o gwałt to i tak obecny rząd go odrzuci. Ciekawe dlaczego, prawda?
Ktoś krzyknie: skąd wiesz?!
Przekonamy się?

piątek, 23 września 2016

Niedziela - Warszawa, Sopot, Białystok, Katowice, Wrocław, Kraków, Łódź, Koszalin, Olsztyn


Zmieniamy nazwę naszego kraju. Nie, w zasadzie to już nie jest nasz kraj. To kraj pisowców, ja mam z nim coraz mniej wspólnego. Nowa nazwa to Katopolska albo Katotalibolandia
Nie było mnie dawno z wielu powodów. Nie byłoby mnie dłużej, ale przecież pisowski rząd nie dopuści do tego by myślący człowiek się nudził.
Polecam posłuchać ZE ZROZUMIENIEM Kuby Wątłego, z którym zgadzam się w całej rozciągłości: obydwoje nie lubimy ŻADNEJ partii rządzącej oraz politycznej dziwki czyli PSL.
Tutaj  link: https: https://www.youtube.com/channel/UCYJPxh7mgthNkJLnMxaXzcA
Ale ad rem.
W sejmie coraz mniej wesoło. To, co się w tej chwili odpierdala - tak, przeklinam, ale inaczej nie potrafię reagować na to gówno - to ludzkie pojęcie przechodzi. Zajrzałam dziś z ciekawości na sejmowe strony, aby sprawdzić, co wyprawiają "nasi" przedstawiciele za nasze pieniądze. I do chwili obecnej nie mogę wyjśc z podziwu nad poziomem głupoty, jaka tam panuje. Otóż niejaka posłanka Bubula, z klubu pisu oczywiście, bo tam gromadzą się najwięksi mędrcy, wyrzyguje taką oto interpelację nr 2115:

Interpelacja nr 2115

do ministra zdrowia
w sprawie konieczności zablokowania dystrybucji pigułki wczesnoporonnej
Zgłaszający: Barbara Bubula
Data wpływu: 29-03-2016
Do mego biura poselskiego zgłaszają się przedstawiciele organizacji pro-life, którzy usilnie proszą o wsparcie działań zmierzających do skutecznego, całkowitego zablokowania dystrybucji antykoncepcyjnej, a także wczesnoporonnej pigułki „ellaOne”. W swej argumentacji podnoszą oni, że pigułka ta, wprowadzona do dystrybucji rozporządzeniem byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, niszczy zdrowie i życie Polaków. Wydanie tego rozporządzenia poprzedzone zostało dezinformacyjną kampanią ówczesnego kierownictwa Ministerstwa Zdrowia, jakoby władze Unii Europejskiej zobligowały Polskę do wprowadzenia tejże pigułki do obiegu. To ewidentna nieprawda: władze UE jedynie zezwoliły na dystrybucję, do niczego – w tej konkretnej sprawie – Polski nie zobowiązując.
W pełni podzielam opinię reprezentantów Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, że w trybie pilnym należy wprowadzić całkowity zakaz rozpowszechniania tej pigułki w Polsce, gdyż jakakolwiek jej dystrybucja sprzeczna jest z ustawą z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Wyrażam przy tym nadzieję, że rozporządzenie nowego Ministra Zdrowia doprowadzi do całkowitego zablokowania dystrybucji pigułki „ellaOne”.
W związku z powyższym pragnę zapytać Pana Ministra:
- Kiedy Ministerstwo Zdrowia przewiduje wejście w życie przepisów umożliwiających całkowite zablokowanie dystrybucji wczesnoporonnej pigułki „ellaOne”?
Niejaka Bubula jest magistrem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Cóż, wstyd, drogi uniwersytecie. Uważaj następnym razem, jakim głąbom rozdajesz stopnie naukowe. Poziom absurdu osoby Bubula przerósł mój poziom pojmowania świata. Osoba Bubula (nie będę nazywać tej postaci posłem) twierdzi, że antykoncepcja niszczy zdrowie i życie Polaków. Całe szczęście, że tylko Polaków i nie niszczy i nie zabija innych nacji, jak Belgowie, Francuzi czy dajmy na to takich Japończyków. Ja nawet się cieszę, że ta antykoncepcja jest  taka funkcjonalna i efektywna, bo jak słucham, co rząd wygaduje i jak ludzie na ulicy im wtórują, to bardzo jestem rada temu, że nas wytłucze w pień. Bo jesteśmy tępi i durni jak rzymski sandał. I w zasadzie zabieramy niepotrzebnie tlen. Taka Bubula na przykład. Taki Kosiniak -Kamysz. I wielu innych niepożytecznych idiotów.
Dziś, po informacji, że odrzucono projekt legalizacji aborcji i jednocześnie przekazano do dalszych prac projekt jej całkowitego zakazu (jak w Ekwadorze) i po przeczytaniu na stonie sejmowej kto był za a kto przeciw, już wiem dlaczego posłanki pisu tak bardzo chcą, aby nie było antykoncepcji, tabletki wczesnoporonnej oraz aby rodziło się wszystko co tylko natura wynaturzyła. Popatrzcie kochani na zdjęcia pań z pisu to wszystko się wyjaśni. Domyślcie się sami patrząc w oczy posłance Wróbel. Tyle w temacie.
I na koniec: posłuchajcie, głupie baby. Jeśli teraz nie tupniemy nogą i nie powiemy stop, to za chwilę będziecie wychodziły na ulicę tylko za przyzwoleniem pana męża a jak odezwiecie się nieproszone będziecie dostawać po ryju. I policja nie przyjedzie z interwencją, bo do obywatela drugiej kategorii nikt się nie będzie fatygował. Będziecie się za to swobodnie mogły pomodlić aby wasz bóg was uratował. Ale same doskonale wiecie, ilu rzeczony uratował, no w każdym razie w Auschwitz się nie popisał. Ruszcie dupy i idźcie w niedzielę na demonstrację, krzyczcie, że nie ma naszej zgody na takie traktowanie kobiet. Nie bójcie się, że wasz ksiundz was w telewizji zobaczy. I sąsiadki - plotkary. Odważcie się wreszcie odezwać! Bo jeśli nie teraz, to już nigdy nie będziecie miały okazji otworzyć gęby. No, chyba, żeby zrobić panu mężowi loda. Albo panu księdzu - kto tam będzie chciał. Bo w końcu będziecie tylko przedmiotami.
A ja sobie spokojnie spierdolę z tego talibanu. Może ten cyrk mnie zmobilizuje.
Szkoda tylko waszych małych córeczek, załatwicie je na amen.
A posłowi Liroyowi powiem teraz tak: drogi pośle od marihuany. Liczyłam na to, że facet, niby mądry i niby wygadany, ma jaja. Ale nie ma. Szkoda. Zawiodłam się. Wstrzymałeś się od głosu. Nie miałeś odwagi. Słabo. Niech ci się dobrze jara.
Dobranoc.


piątek, 2 września 2016

Całkowity zakaz aborcji kontra prawo jazdy na penisa

Kochani,
fejsbuk to cudowne źródło inspiracji!
Mam rewelacyjny pomysł na projekt nowej ustawy dotyczącej rozrodczości! Natchnęła mnie niejaka Ania Kobylec (nie wiem, czy imię i nazwisko jest prawdziwe, ale dziewczyna ma talent).
Otóż ona zaproponowała prostą rzecz: prawo jazdy na penisa!
Genialne po prostu!
Do tej pory za niechcianą ciążę obrywała kobieta/dziewczyna. Teraz, w dobie wynoszenia embriona ludzkiego na ołtarze proponuję, aby rzeczywiście panowie chcący wystartować z życiem erotycznym, zdawali specjalistyczny egzamin.
Wczesniej musieliby skończyć certyfikowany kurs pod egidą MEN  (bez kościoła, gdyż ten nie uznaje stosunku płciowego bez zakończenia go zapłodnieniem i nie wiem jak to przeżyje stary kawaler prezes wraz ze starą panną Krystynką).
Co zatem będzie na szkoleniu? zajęcia z doprowadzania kobiety do orgazmu, wszystkie przypadłości grożące w efekcie, czyli choroby weneryczne oraz HCV i HIV a przede wszystkim sposoby zapobiegania niechcianej ciąży. Wyobraźcie sobie to szaleństwo firm farmaceutycznych prześcigajcych się w wymyślaniu wszelakich sposobów na chwilowe (miesięczne, roczne, trzy lub pięcioletnie) niepłodności męskie? Jak chętnie od razu wprowadzono by podwiązywanie nasieniowodów w ramach bezpłatnych usług NFZ? Już widzę to oczami wyobraźni.... biznes kwitnie, wszyscy są zadowoleni...
A co, jeśli pan po otrzymaniu prawa jazdy na penisa (w skrócie PJP), dopuści się zapłodnienia tam, gdzie go nie chciano? Cóż, kary prponuję dość dotkliwe, bo:
- po pierwsze: kara pozbawienia wolności do lat 5 a po odbyciu kary dodatkowe 3 lata w stanie "bezpłodności" czyli podwiązanie nasieniowodów (albo coś w tym stylu, nie jestem doktorem).
- po drugie: kara więzienia obwarowana obowiązkiem pracy na rzecz płodu a potem narodzonego dziecka
- po trzecie: obowiązek alimentacyjny utrzymany do 18 lub 25 roku życia dziecka, przy czym, jeśli szanowny kawaler coś kombinuje i udaje że nie ma pracy - obowiązek znalezienia mu zajęcia będzie spoczywał na miejscowym Urzędzie Pracy, jeśli zaś UP nie da rady znaleźć obibokowi pracy - kary pieniężne dla pracowników UP: urzędniczki prowadzącej, kierownika sekcji oraz prezesa (lub dyrektora generalnego - nie znam tytulatury, ale dla takiego, co stoi na samej górze). I od razu wezmą się do roboty wszyscy, może się okazać, że OPSy niepotrzebne!
Wyobrażacie sobie co by się działo? Matko jedyna! Same pracusie i w urzędach i w więzieniach! Proste prace w kamieniołomach, doświadczenia i badania kliniczne na żywych ludziach a nie na nieszczęsnych królikach czy szczurach! No, cud po prostu.
Aha! Ważna sprawa - co z osobnikami z innych krajów przebywającymi na naszym terytorium? Ano - prawo dla wszystkich takie samo, przy czym brak możliwości deportacji osobnika. Sądzenie i odbycie kary - na terytorium Polski.
Jaki byłby tego efekt? No cóż, wówczas byłybyśmy, drogie koleżanki, bardzo bezpieczne w naszym kraju. Mnóstwo też byłoby bardzo nieszczęśliwych, gdyż program pińcet plus przeszedłby koło nosa. Co więcej, podejrzewam, że szerzyłby się proceder... gwałcenia panów! A to byłaby ci checa! Ale dziewczyny! Nie martwcie się! Przecież jeśli zgwałcicie faceta i zajdziecie z nim w ciążę to będzie jego wina! Mógł podwiązać nasieniowody? mógł łyknąć tabletkę? mógł nie chlać na imprezie? No! A tym bardziej mógł nie zakładać tych seksownych, obcisłych spodni i kusić wypukłościami! Ot, co! Czyli?
U N I E W I N N I E N I E !!!

To jak? Piszemy projekt obywatelski?  A podpisy będziemy zbierać pod kościołami! W końcu księża przecież nie mogą być przeciwko dbałości dzieci, bo wszystkie dzieci nasze są!
Do dzieła, dziewczyny!

czwartek, 1 września 2016

Wojenno - rocznicowe wspominki astronauty

Otóż, moi drodzy, zamiast zgłębiać tajniki teorii wzrostu gospodarczego Solowa-Swana, czynię dzisiejszy wpis.
Tak, wiem, dawno mnie nie było, ale są wakacje, więc mogę się obijać. Co więcej, wakacje mieli mędrcy z ulicy Wiejskiej, zatem nie produkowali codziennej porcji debilizmów a w wiadomościach były tylko relacje z różnych mszy oraz zlotu młodzieży katolickiej - no, tak jak w normalnym państwie o nazwie Watykan.
Ale dżuma powraca.
Ze zdwojoną energią oraz siłą wodospadu.
Zastanawia was pewnie tytuł dzisiejszego wpisu. Ano, nastroił mnie nasz niezawodny Antoni Macierewicz. On to bowiem namaścił na szefa gabinetu politycznego MON i speca od PR, pomagiera aptekarskiego, niejakiego Bartłomieja Misiewicza. Lat chyba 25, bo nic na temat tego otyłego młodego człowieka nie mogę znaleźć. Nie wiadomo jakie szkoły skończył i czy w ogóle, bo w jego laurce wyborczej jest napisane, że Bóg i że z katolickiej rodziny. No, faktycznie jest to nielada osiągnięcie być z katolickiej rodziny i brak wykształcenia przykrywać bogiem. Według mnie jakieś 90 procent pogłowia z wykształceniem podstawowym może przedstawiać się w ten sam sposób. I zostać szefami w randze ministra. Na stronie MON przeczytałam, że dwudziestopięciolatek zaczął swoją działaność patriotyczno polityczną na przełomie 2006 i 7 roku. Miał wówczas nasz dzielny rodak lat... piętnaście. Ciekawe... Co więcej, fakt wiary bożej oraz zainteresowanie obronnością po katastrofie smoleńskiej był dla Antoniego wystarczającą rekomendacją aby otyły młokos bez dyplomu został kimś w randze ministra. Dlatego ja nazwałam się astronautą, gdyż w wieku lat 14 bardzo interesowałam się astronomią i nieboskłonem. Studiowałam dzielnie mapy nieba i do dziś pamiętam nazwy różnych gwiezdnych formacji. To zainteresowanie przeciągnęło się do samej matury i o mały włos nie skończyło się studiowaniem fizyki. Także mam pełne podstawy do tego by nazywać się astronautą i gdybym dziś zgłosiła się do MON to z pewnością z takimi kwalifikacjami (pominę obecność boga w moim życiu i zastąpię go licencjatem z finansów) zdecydowanie poleciałabym w najbliższej misji kosmicznej na Księżyc.
Ale nie o tym dziś chciałam napisać krótko.
Dziś chciałam zadumać się nad tym, co przeczytałam w jednej książce. Otóż podobno po upływie pięciu pokoleń ginie zarówno dobra jak i zła sława... To jest szalenie ciekawe, jak będzie wyglądać sława Jarosława. I czy z Lecha będzie uciecha. Tak myślę, że za pięć pokoleń cała Polska będzie zastanawiać się jakim cudem Lech Wałęsa dostał Nobla a Lech Kaczyński nie.
Wszystkie jajogłowe stwory, epidiaskopy i inne władze kościelne, które będą wówczas rządziły polskim Watykanem głowić się będą jak to wymazać z kart historii. I ja mam pomysł! Po prostu dzieciom w książkach trzeba napisać, że Lech Kaczyński za Solidarności działał pod innym nazwiskiem! A ze zdjęć da się to łatwo wymazać. W końcu mamy przecież prężnie działający Instytut Porażki Narodowej, to znaczy chciałam napisać IPN.
I tak jak dzisiaj czytane są nazwiska osób które zginęły przy okazji katastrofy samolotowej nie związanej z żadną wojną ani z żadnymi działaniami w zakresie obronności ani w ogóle nic one wówczas dla kraju nie robiły tylko leciały sobie posłuchać akademii na cześć, tak za pięć pokoleń będą polskie dziatki w rocznicę wybuchu II wojny światowej recytować wiersze na cześć morderców z grupy o nazwie żołnierze wyklęci, będą powiewać czarne flagi ONR, gromady gównojadów po podstawówkach będą z maczetami latać po mieście z pieśnią o Lechu na ustach. O Lechu Wałęsie, który był Kaczyńskim. Tylko.... gdzie będzie Jarosław? Mam cichą nadzieję, że na śmietniku historii. Bo dla tępaków z nowych pisowskich szkół dwóch bliźniaków to będzie o jednego za dużo.
Dobranoc.






niedziela, 14 sierpnia 2016

"Zausz" firmę albo bądź niewolnikiem XXI wieku

Wkurza mnie, kiedy jakiś tępy dupek drze ryja pod artykułem dotyczącym ustawowych najniższych płac albo ustawowej stawki godzinowej. Krzyczą janusze biznesu, że będą zwalniać ludzi.
I bardzo dobrze, że będą. Dzięki temu człowiek zepnie dupę i znajdzie inną robotę. Lepiej płatną. Nie u lebiegi biznesowej, tylko u kogoś, kto umie liczyć marże w taki sposób, by starczyło dla ludzi, dla niego samego a i klient był radosny.

Co mnie tak nastraja, żeby ciągle pisac o tym samym?
Nastraja mnie wasza tępota, głupota i ciemnota. Do tego dorzućmy gównowiedzę na temat biznesplanów, narzutów zysków na koszt i negocjacji.
Dlaczego tak jest? Bo absolwenci uniwersytetów zamiast pracować jako managerowie, myją gary na Wyspach albo pracują za marne grosze w magazynach, restauracjach, jako kierowcy w logistyce albo jako ochroniarze. U miernot, którzy od tatusiów dostali pierwszy milion ale w genach zero.
To jest kuźwa jakiś matrix.
Jedna picza z drugą bulgoczą, że stawka 12 zł za godzinę zburzy im biznes. Skoro tak, to znaczy, że biznes masz do bani panieneczko. Albo sama zacznij zapierdzielać tak jak twój pracownik za 6 zeta za godzinę.
Posłuchajcie, ludzie.
To nie jest tak, że jak zwolnimy milion osób to nam się w biznesie polepszy. Zwolnienie miliona osób spowoduje dwie zasadnicze sprawy:
- ubytek miliona potencjalnych klientów na twoje towary/usługi lub cobądź
- przybytek w postaci miliona beneficjentów pomocy społecznej, czyli ludzi korzystających ze środków z budżetu czyli zżerających wasze podatki, geniusze.
I może się okazać, że po zniknięciu z rynku miliona potencjalnych konsumentów wasz nędzny biznesik trzeba będzie zamknąć.
Nie wiem, czy to takie fajne?
Stracić milion klientów. Zapytajcie jakiegoś rekina biznesu, na przykład Kulczyka, czy olałby milion klientów. Z pewnością oszalałby ze szczęścia na taką wieść.
Oglądam na YT dokument dotyczący niewolnictwa XXI wieku.
Praca, która nie daje ci szansy na przeżycie jest niewolnictwem, zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu. Umowa zlecenie na 6 złotych za godzinę jest niewolnictwem. I przestańmy nazywać to pracą. To jest wyzysk. Tak samo praca za 12 złotych. Pis nam tu eldorado nie zrobił.
Zaraz jakiś ekonomiczny Nobel wyrzuci z siebie swoją jedyną i słuszną gównianą wiedzę i stwierdzi, że lepiej zarobić 6 zł niż nic.
Nie do końca, drogi polihistorze. Jeśli zarobisz mniej niż potrzebujesz na przeżycie, to po przede wszystkim źle będziesz się odżywiał i po pewnym czasie zaczniesz podupadać na zdrowiu, co w następstwie spowoduje potrzebę leczenia. Jak wiadomo, w Polsce lepiej być bogatym i zdrowym jak chce się chorować. Dostaniesz jakieś leki na które nie będzie cię stać, nie weźmiesz ich, jeszcze bardziej podupadniesz na zdrowiu, wywalą cię z tej gównianej roboty za sześć i pójdziesz na bruk. Ale teraz już nie jesteś taki hoży jak wcześniej, bo poprzednia gówniana robota za sześć cię wykończyła. Skończysz na utrzymaniu rodziny albo państwa albo zdechniesz pod płotem.
Tak to wygląda, moi ekonomiczno-społeczni geniusze.
W krajach biednych ludzie żyją krótko, nie potrzebują systemów emerytalnych, więc ich nie ma. Nie ma zatem składek na zusy, na które tak wszyscy psioczą. Po co komu składka emerytalna jak średnia wieku to 50? No właśnie, tumany.
Zamożne społeczeństwa to takie, w których płace pozwalają na wyżywienie siebie i/lub rodziny oraz wszelakich opłat egzystencjalnych. jak na ten przykład wakacje raz w roku - to nie muszą być Hawaje.
Ludzie, jak będziemy pozwalać na to, żeby nam płacili 12 zł za godzinę a życie będzie kosztować 35 zł to do niczego nie dojdziemy.
Ciągle będziemy takimi Chinami Europy.
Kretyni ekonomiczni tłumaczą, że jak kupią tanią koszulkę uszytą przez dziecko w Indiach to dzięki temu to dziecko będzie miało miskę ciepłej zupy.
Nie, idioto rodem z uniwesytetu w Stalingradzie. To dziecko dzięki temu nie dość, że nigdy nie pójdzie do szkoły, to jeszcze może nie dożyć następnej gwiazdki bo spłonie w gównianej hali produkcyjnej albo padnie w efekcie pracy siedem dni w tygodniu po 16 godzin.
Pomyśl zanim kupisz jakieś plastikowe gówno w Biedronce albo tanie skarpetki ze sklepu LPP.
Jak chcesz tanie skarpetki to idź do lumpeksu. Tam dostaniesz używane reebooki - i pochodzisz w nich dłużej niż w dziadostwie z Auchan.
Pomyślcie: dlaczego Niemcy nie produkują w Niemczech? Bo nikt za 3 euro do pracy nie pójdzie. A dlaczego Francuzi produkują drogie jak skurczysyn kremy do twarzy u siebie? Bo po pierwsze mają tu drogi sprzęt, po drugie mają tu drogie półprodukty i po trzecie dzięki tym dwóm pierwszym czynnikom mają to trzecie: dobry, drogi pracownik produkuje dobre, drogie produkty, które kupują ludzie na całym świecie. Również niezamożni ludzie - bo od czasu do czasu każdemu należy się trochę luksusu - tu się kłania teoria szminki. I wbrew pozorom jest to teoria ekonomiczna.
Aha! I nie pyskować, że nie prawda, że kremy się produkuje we Francji bo produkuje się w Chinach. Te za 9 złotych może i tak, ale ja zajmuję się sprzedażą kosmetyków luksusowych i wiem doskonale gdzie się je produkuje. Jak ktoś nie wierzy niech sprawdzi miejscowość Bayonne - słynie z zakładów chemicznych i metalurgicznych. Z produkcji oczywiście.
I jeszcze jedno. Jest taka cuda firma produkująca dla dzieci: Toys'are'us i Disney. Miesięcznie pracownik zarabia tam od 300 do 400 yenów (178 - 238zł). Pracownicy sami nie chcą przerw, nie chcą tanich śniadań w kantynach, chcą overtime'y. Ciekawe dlaczego? No, który geniusz na to wpadnie? Że jeden yen za śniadanie to dla tych ludzi za drogo? Że nie wychodzą "na miasto" bo po co skoro na nic ich nie stać? Że każda nadgodzina to dodatkowe kilka yenów? To jest dramat dzisiejszego świata. Że prezio Toys are us nie wie gdzie dupę usadzić, bo tyle ma kasy a ten kto haruje na jego jachty niedojada. Zła dystrybucja pieniądza. Bardzo zła. I jeszcze zasrana teoria, że klient szuka tanich rzeczy. To jakim cudem jeszcze funkcjonuje Apple? A Disney?
Ludzie już przyzwyczaili się, że pralka po 3 latach pada, że płaski telewizor koreańskiej firmy traci na jakości obrazu, że suszarka philipsa zaraz po gwarancji przestaje suszyć i wywala korki.
Przyzwyczailiśmy się do produkcji tanich śmieci. Kiedyś telewizor grał 20 lat, lodówka była na całe życie. Tak jak dębowa szafa od stolarza. Dzięki temu powietrze było czyste a woda nie śmierdziała zepsutą rybą. Nie było potrzeby jej rewitalizować ani stawiać oczyszczalni...
Naprawdę warto?

A my słyniemy z magazynów Amazona. Brawo my.

Spadam stąd bo szlag mnie zaraz trafi.

niedziela, 7 sierpnia 2016

Rocznica prezydentury pana Dudy

Powinnam wysmażyć jakiś podły wpis, ale nie zrobię tego.
Z prostego powodu: nie miałam żadnych oczekiwań w stosunku do prezydentury pana Dudy.
Nie był i nie jest moim kandydatem. Mam szósty zmysł do ludzi i wiem kiedy człowiek mi się nie podoba. Ten mi się nie podoba. Doktorat i krakowskie pochodzenie tego nie zmienią. Coś mi się w nim nie podoba.
A skoro to nie mój prezydent - mimo, że całą kampanię upierał się, że będzie prezydentem wszystkich Polaków, potem połowę poobrażał, ale udał, że nic się nie stało - to nie pokładałam w nim żadnych nadziei.
Myślałam tylko po cichutku, że skoro taki wykształciuch a i żona niegłupia, to będą mądrą parą prezydencką. Że może nic nie zrobią mądrego, ale chociaż nas poprezentują na świecie bez żenady.

Jak wiadomo, pani Duda od razu zamilkła a pan Duda od razu zorganizował sobie prywatny, nocny autoban z rezydencji w Alejach Ujazdowskich na Żoliborz do skromnego bliźniaka - i chodzi tu jedynie o budowlę a nie o osobę hegemona.

Nie liczyłam na dotrzymanie jakiejkolwiek obietnicy, bo większość była głupotą wyssaną z populistycznej papki jedynej słusznej partii. Co więcej, pamiętam obietnice niejakiego Tuska Donalda o obniżaniu podatków i zaraz po wyborach podniesienie VATu do 23% (notabene najwyższa stawka w unii). Także wówczas ówczesny nasz premier odarł mnie ze złudzeń i utwierdził w przekonaniu, że władza cuchnie kłamstwem na odległość.
Tu też się spodziewałam tego samego, ale moje oczekiwania najśmielsze nie przewidziały tego cyrku. Tych banałów, tego zakrzywiania rzeczywistości aż do bólu dla myślących.
Bo myślących boli mózg jak słuchają tych wielkich zmian, tych cudownych ustaw, tych mieszkań, pomocy i taniego państwa.

Zatem , drogi panie Dudo, dla mnie może pan dalej sobie udawać niezawisłego prezydenta z autobanem na Żoliborz.

Wisi mię to.
Dopóki nie podpiszesz ustawy, która będzie dotyczyć życia i zdrowia moich najbliższych.
Bo oszukiwać innych możesz sobie ze swoją partią do bólu, ja mam ten mankament, że myślę i nie dam się skołować. Ani kupić.

Bal trwa, tańcz panie Dudo, tańcz! Tylko uważaj, bo dyrygent z letka starawy a i wykształcenia kierunkowego z muzyki nie posiada. Oprócz wrodzonego, niewątpliwie, muzycznego talentu - bo jak wszystko to wszystko: i strateg, i polityk, i mędrzec i cudowny wuj... to i na muzykę miejsce się znajdzie.

Bal trwa. Pamiętajmy o rachunku.


czwartek, 4 sierpnia 2016

Nowe kasy fiskalne, nowy, lepszy ład!

Drodzy,
czasami zastanawiam się kto zwariował: ja czy świat?
czasami też myślę o tych ludziach, którzy dostali szansę pracować w Ministerstwie Finansów. To było kiedyś moim marzeniem. Niestety, jestem za słaba aby dostać tam posadę. I za głupia z pewnością. Archiwum Orange makes my day :).
No dobra, co znowu? Ano minister chce wprowadzić nowe kasy fiskalne, które będą połączone online z BAZĄ. Nowoczesna kasa, zakupiona przez przedsiębiorcę (a jakże!) za 1800 zł netto, będzie się komunikować z fiskusem za pomocą internetowego łącza. Oczywiście łącze też trzeba sobie zainstalować w sklepie i za nie płacić. Tak sobie nowy minister wymyślił tanie państwo. Kosztem obywatela, który sam wziął sprawy w swoje ręce.
Minister twierdzi, że takie rozwiązanie uszczelni system podatkowy i pozwoli na większe koszenie VAT.
Śmiać się czy płakać?
Chyba, że rzeczona kasa oprócz tajnego łącza będzie miała trzecie oko, łypiące na niezarejestrowane transakcje. Bo chyba po to była loteria fantowa, w której znajomi posłów wygrywali samochody? Bo przecież podobno te ogromne straty na vat, to przez niewbijanie transakcji na kasę? Czy ja się może przesłyszałam?
I teraz minister wprowadzi nowe, lepsze kasy za nieswoje pieniądze, aby te kasy same nabijały wszystkie transakcje chyba? Bo ja nie bardzo wiem, jak taka kasa ma zdyscyplinować niedorbego i nieuczciwego przedsiębiorcę.
A nawet jeśli, to jakie przełożenie ma vat wynikający z kasy na vat wpłacony do skarbowego?

Moi drodzy, ja prowadziłam sklepy, prowadziłam swoją firmę i wiem, że nie kwota sprzedaży jest przedmiotem ovatowania. Vat odprowadzany do fiskusa to różnica pomiędzy vatem od sprzedaży a vatem od zakupów. Czyli jak Nowak sprzeda za milion brutto a kosztów materiałowych ma osiemset to wg kasy fiskalnej powinien vatu zapłacić 186.992 zł a tak naprawdę zapłaci jakieś 37 tysięcy z niedużym haczykiem. I co fiskusowi po połączeniu online? Nic. Tu jest księgowość ważna a nie jakieś tam łącza i wyciąganie pieniędzy od drobnych przedsiębiorców.
Ja nie wiem, jak ministerstwo wyobraża sobie uszczelnianie systemu kasami fiskalnymi online.
Dla mnie to następna głupota taniego państwa. Ole!
Taki sam idiotyczny pomysł to niby zmniejszenie obciążeń dla tych przedsiębiorców, których dochody są nie wyższe niż 5 tysięcy złotych. Że niby wówczas nie będą płacić ZUS, tylko jedną opłatę w postaci ... i teraz słuchajcie: 25% od OBROTU. Czyli jak ja mam mały warsztacik i robię biżuterię, kupuję dużo materiałów, mam niewysokie marże to i tak dostanę po kłębie, bo fiskus mi haratnie 25% nie od dochodu (czyli różnicy między sprzedażą a kosztami materiałów) tylko od całkowitego przychodu brutto. Jakby nie liczył - żadnych oszczędności nie przyniesie a wręcz przeciwnie.
Ale w eter poszło, że będzie mniejsze obciążenie. Tak, ale tylko o tyle mniejsze, że jeden przelew trzeba będzie wysłać. A nie pięć. Wielkie mi wsparcie państwa. Niech się państwo od drobnych przedsiębiorców po prostu odwali. I niech nie pomaga, bo jak chcą dobrze to wychodzi jak zwykle.

A miało być dziś o emeryturach... no nie dadzą człowiekowi napisać o czymś, co sobie zaplanował... codziennie muszą coś nawymyślać, żeby nie można było planu wykonać...
Oszaleć w tym panstwie można.

środa, 3 sierpnia 2016

Królestwo prokuratora Ziobry

Dziś miałam odnieść się do zmian emerytalnych, jakie zafundował nam prezydent i sejm pisu. Ale tego nie zrobię. Dziś muszę napisać coś o człowieku, którego grzywka nie pozostawia wątpliwości.
Otóż prokurator Ziobro, prawie mój równolatek, to kariera niebywała. Tak jak jego decyzje i niewątpliwie "suwerenne" rządzenie. Trochę chyba się chłopaczek zagalopował w tych swoich niepodzielnych decyzjach. O co chodzi?
O interwencję w sprawie wypuszczenia wandali z aresztu. O interwencję w sprawie pobicia policjanta a właściwie w sprawie rzezimieszka kopiącego policjanta. O ściemie w sprawie matki szóstki dzieci i zasądzonej jej grzywny. I błyskotliwej karierze gościa, który w momencie skończenia studiów stał się od razu ekspertem.
W zasadzie jeśli chodzi o karierę to należałoby powiedzieć: brawo Ty!
Ale warto też skusić się i przeczytać story o prokuratorze Ziobro (patrz: #wikipedia). Polecam bardzo.
Wracam do głównego tematu.
Przeczytałam dziś rano, że jacyś wandale namalowali na nagrobku Bolka Bieruta czerwoną gwiazdę i napis "kat".
Ja wiem czym zasłynął Bolesław, wiem, że był łobuzem jakich mało. Ale ludzie! Skoro uważamy, że Bierut nie powinien leżeć na Powązkach (bo według mnie nie powinien, jak wielu innych łobuzów z tamtych czasów) to specustawą wywieźmy ich truchła gdzieś pod Ostrołękę i po kłopocie.
Gdy jednak dwóch gnojków, wchodzi na cmentarz i niszczy nagrobek to to nazywa się wandalizm i na to są paragrafy. I nie ma, że Bolesław niedobrym człowiekiem był. Tu chodzi o spowodowanie zdarzenia niedopuszczonego prawem. I jeśli prawo zostało złamane przez idiotę malującego na pomniku Bieruta albo innego gościa specjalnego Powązek, to prawo jest prawem. Dura lex sed lex - stare ale widać od wieków obowiązujące.
Wyobraźmy sobie teraz taką sytuację: nie lubiłam sąsiada bo to był stary ubek i donosiciel. Zmarł i bardzo dobrze. Pochowano go na miejscowym cmenatrzu. I teraz ja - potomek dziadka walczącego o wolność z Niemcami i nienawidzącego ruskich jak sto diabłów, pójdę i pomaluję nagrobek ubeka w paskudne wzory... Co na to jego wnuki i dzieci? Co na to prawo? Mogę zniszczyć to, za co zapłaciły jego dzieci i wnuki? Tak wiem, za pogrzeb Bieruta i jego nagrobek rodzina pewnie nie zapłaciła ani grosza. Ale nie to jest przedmiotem przestępstwa i sprawy: nie własność, nie historia żywota pana Bieruta. To jest moi drodzy:
- wandalizm,
- niszczenie mienia,
- znieważenie miejsca spoczynku oraz uczuć osób, które kultywują pamięć o zmarłym.
Podejrzewam, że jest jeszcze kilka innych działań, które tu można podciągnąć, ale chodzi o to, że NIE WOLNO NISZCZYĆ CUDZEGO MIENIA. Bez względu na to, kogo to mienie dotyczy.
Jeszcze raz powtarzam: jeśli nam Bierut na Powązkach przeszkadza - usuńmy go specustawą. Takie ustawy pis wypluwa z siebie o każdej porze dnia i nocy z siłą karabinu maszynowego. I jest git. Nie będzie wandalom przeszkadzał, będą niszczyli co innego (bo, że będą, jestem o tym przekonana, to nie kwestia Bieruta tylko pustki we łbach i zbyt dużo wolnego czasu).
Tu Zbigniew okazał swój gniew i nie pozwolił, by polscy patrioci "made in newpoland" zalegali we więźniu. Dramat... powstaje nowe: niewinny łobuz.
Sprawa druga: pobicie policjanta podczas antyrządowych manifestacji. No w zasadzie to ja tu Zbigniewa rozumiem: jak można karać osiłka, który manifestuje przeciwko rządowi? Należy takie czyny nagradzać, niestety nasza Temida jest złośliwie ślepa jak kret, więc Zbigiew bohatersko wstrzymał odsiadkę delikwenta, który skopał policjanta.
Wszędzie na świecie ruszenie policjanta to jest pałowanie na miejscu a następnie surowa kara. Nie u nas, u nas jeśli jesteś córką członkini pis, możesz być wulgarna i agresywna w stosunku do władzy porządkowej. Ale nie tylko: jeśli tylko jesteś łobuzem i rzezimieszkiem a jeszcze na dodatek członkiem ONR to spokojnie możesz sobie rozrabiać, dostaniesz rozgrzeszenie od "suwerena".

Sprawa trzecia: interwencja w sprawie zasądzonego wyroku. W każdym prawie na świecie sądy wydają niezawisłe wyroki. Tutaj jeden pan odmówił wykonania ulotek na rzecz grupy LGBT czyli grupy wspierającej równość dla obywateli homoseksualnych. Pan Zbigniew jest krzepkim mężczyzną hetero, pięknym, umięśnionym, testosteron aż strzyka spod okularów i jemu ten wyrok się nie spodobał. Jako prokurator generalny będzie dzielił i rządził . Oczywiście po konsultacji na Żoliborzu.
I na koniec: medialny cyrk z nieszczęsną matką skazaną na grzywnę.
Szczegóły znajdziecie tu, bo nie chce mi się opisywać tego od nowa: http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/518500,samotna-matka-szesciorga-dzieci-miala-trafic-do-aresztu-za-niezaplacona-grzywne-interwencja-zbigniewa-ziobry.html

Taka sytuacja...
Ja się czasami tak zastanawiam, jaki trzeba mieć charakter, żeby się nie przejmować, gdy tylu ludzi drze z ciebie łacha. Każda marionetka w tym państwie jest sterowana z Żoliborza. Przez niedużego człowieczka, który - jak wielu poprzednich o niskim wzroście mężczyzn, chciało zostać wielkimi mężami stanu. Wielkimi niezapomnianymi. Byli dobrzy i źli. Ale wszyscy mieli jedną niebywale trudną dla mężyczyzny przypadłość: podły wzrost.

Czy tu ten scenariusz też się powtarza? Znowu "COPY-PASTE"?

Słabo, że nie potrafimy zrobić nic nowego, świeżego, niepowtarzalnego... ciągle z kogoś ściągamy, kopiujemy i robimy podobnie - z Napoleona, Stalina, Ceaușescu, Kim Ir Sena... 165 centymetrów słabości i chęci władzy.
No słabe jak ślimak, nie sądzicie?

wtorek, 2 sierpnia 2016

Polityka i praca: masz takie stanowisko, jakich przyjaciół

Dużo zmian zafundował nam nowy rząd.
Nie jestem pewna, czy problem umów śmieciowych rozwiąże się określeniem najniższej stawki godzinowej. Cóż z tego, że od września ta stawka będzie określona na poziomie 12 zł brutto skoro płaca minimalna (na umowę o pracę) za chwilę będzie wynosić 2.000 zł? Skoro człowiek na śmieciówce nie ma prawa do urlopu (chyba, że bezpłatnego), do chorowania (chyba, że sam opłaci składkę chorobową) czy też do godnego zwolnienia z pracy (wylatujesz z dnia na dzień nie mając żadnej ochrony w tym temacie).
Co więcej, na śmieciówce dalej stawka za pracownika będzie niższa, bo z prostego obliczenia wynika, że za 8 godzin w tygodniu miesięczna płaca wyniesie brutto 1920 zł - bez żadnych praw (przeciętnie 40 dni w tygodniu, których jest 4). Chyba, że państwo rządzący będą podnosić tę stawkę relatywnie do płacy z umowy o pracę.

Aby uporać się ze śmieciówkami należałoby wprowadzić stawkę godzinową dużo wyższą niż przy umowie o pracę - po to, by człowiek, któremu nie należy się płatny urlop ani chorowanie, mógł sobie gromadzić środki na takie właśnie "okazje". Czyli minimalna stawka za godzinę pracy winna wynosić minimum 17,42 zł brutto. A w zasadzie 25 zł brutto. Dlaczego tyle? Biorąc pod uwagę 114 dni wolne od pracy, dni urlopowe i ew. dwa tygodnie na chorowanie w roku, tak mi wychodzi. 17,42 zł brutto da nam miesięcznie 2.787 zł. No i żeby nie opłacało się pracodawcy zatrudniać na śmieciach.
To chyba nie jest jakiś rocket science?
Czy jest - dla Januszy biznesu? Bo jeśli jest, to drogi Janusz musi przekalkulować biznes po raz wtóry. Mówisz, Januszu, że pozwalniasz ludzi. Ok, masz prawo. Ale ci, którzy zostaną będą pracować za dwóch i albo zażądają podwyżki, albo się rozchorują z przepracowania i będziesz bulił za pierwszy miesiąc zwolnienia i za pracownika zastępczego, albo też odejdą w diabły i .... będziesz ponownie zatrudniał, szkolił i inwestował w nowych. Zatem, zanim zwolnisz - policz, czy to ci się opłaca. Januszu.

A teraz druga kwestia, która przyszła mi do głowy ostatnio.
Wiele mówi się, że twoje osiągnięcia to głównie efekt talentu, wiedzy i ciężkiej pracy. Jak na razie nie wiem czy to jest reguła czy wyjątek, ale raczej to drugie.

Ja dodałabym jeszcze dwa czynniki: przyjaciele (koledzy) i łut szczęścia (znaleźć się w odpowiednim momencie w odpowiednim miejscu).
I te dwa ostatnie czynniki są decydujące. Ilu znacie gównianych dyrektorów albo managerów wysokiego szczebla bez kompetencji? Ja na swojej zawiłej drodze spotkałam i poznałam wielu. Zbyt wielu, aby nie wierzyć w prawdziwość mojego twierdzenia.
Pracuję teraz jako szeregowy pracownik w magazynach dokumentów archiwalnych Orange. Zastanawiam się, kto skomponował tamtą załogę, kto decydował o tym jakich zarządzających tam zatrudnić.
Ten, kto to uczynił albo jest niespełna rozumu, albo chciał pomóc kilku znajomym w znalezieniu spokojnej, całkiem przyzwoicie płatnej pracy. Oprócz tego nie widzę innych przyczyn. Kierujący zespołem nie mają pojęcia co zrobić, żeby praca z tymi stosami dokumentów aż furczała. Żeby był porządek i mała fluktuacja kadr. Żeby ludzie pracowali dobrze. Nic, zero, null. Dramat.
Na podstawie tej małej kilkudziesięcioosobowej komórki wyobrażam sobie ogrom braku kompetencji całego Orange. I współczuję, bo taką firmą zarządzać - to jest coś. I w bardzo prosty sposób można zakasować konkurencję. Ale jakiś gówniany analityk albo nie daj losie, controlligowiec podpowiedział, że nie warto inwestować w pewne sprawy (sorki, że nie piszę konkretów, ale to jest zbyt cenne - i moje -  know-how, aby tak się nimi po prostu dzielić) i jest na rynku komórkowym jak jest: dają ci telewizję, konto bankowe, telefon stacjonarny i prąd. Za chwilę zaczną cię leczyć i wyprowadzać psa. Tylko nie będą udoskonalać telefonii komórkowej i wszystkiego, co z tym związane. Słabe. Nauczono mnie, że wysoka specjalizacja ma sens. Ten sens już się zatracił.

Ale ad rem: napisałam na początku, że masz takie stanowisko jakich masz znajomych. I tak jest moi drodzy. Jeśli widzicie niekompetencję zarządzających a macie w tym temacie wiedzę i doświadczenie, to zęby człowieka bolą gdy patrzy na dziadostwo w biznesie. I jeśli jeszcze macie jakiś porządny dyplom w kieszeni, i może jeszcze jeden, to jest wam bardzo źle, że nie macie takich znajomych, dzięki którym moglibyście zamieniać swoją wiedzę w czyn. Gratuluję wszystkim niekompetentnym kierownikom dobrych przyjaciół. Ja niestety takich nie mam. I przychodzi mi tylko obserwować te zjawiska i komentować je.
Bo cóż innego może robić absolwent SGH, student ostatniego roku ekonomii na UW, dyplomowany trener biznesu, pracujący jako pracownik biurowo-magazynowy w archiwum Orange?
Ano tylko to. Obserwować i być szczęśliwym, że wie, co można by zrobić w takim bałaganie. Po 5 dniach pracy.

Dobrego dnia w gównianym świecie wam życzę.

środa, 27 lipca 2016

1 sierpnia - rocznica wyjątkowa

ja wiem, że wszystko można zepsuć, wszystko też można spaskudzić na długie miesiące i lata. Ale są świętości których się nie tyka.
Tak jak katolicy kochają swoją biblię i nie zmieniają jej treści, tak jak wyznawcy islamu czczą koran, tak nowy rząd nie kocha i nie czci prawdziwych bohaterów i pięknej historii przez nich stworzonej.
Lepi sobie swoją. Byle jak byle szybko.
I wrzuca do telewizora.
Tylko glina kiepska i wysychać nie chce.

Warszawscy powstańcy, warszawska ludność, zaorana stolica. Ludzie ci jeszcze żyją i mogą to nam zrelacjonować. To wielki dar od losu, że żyjąc w pokoju możemy od naocznych świadków bądź uczestników usłyszeć o koszmarze śmierci, o odwadze i niezłomności, o bólu, cierpieniu i wielkiej nadziei.
Jednakże są też ludzie, którzy mają to w zadzie. Tworzą własną historyjkę o pewnym bohaterze, który się brzozom nie kłaniał.
Cały czas podkreślam, że lubiłam prezydenta Kaczyńskiego a jeszcze bardziej jego cudowną małżonkę. Pani Maria nie była piękna i mówiłam na nią "przyjaciel wesołego diabła".
Bo taką parę dla mnie stanowili: ona mądra i rozważna, on taki niewielki i nieszkodliwy... Ale jednocześnie widzę w jak pokraczny sposób niszczą pamięć prawdziwą o tym człowieku... robią z niego karykaturę, jakąś dziwną niewydolność, którą trzeba na siłę wyleczyć.
Nikt nie zwraca uwagi, że nie potrzeba, nie warto.
Ale oni mają swoją wizję.
Odartą ze zdrowego rozsądku. I honoru.
Dla mnie po kotłowaninie z apelem poległych Antoni z Jarosławem nasrali sobie na buty i odzienie. Nic już tego nie spierze.
Czytanie nazwisk osób, które zginęły w katastrofie lotniczej podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego jest... no właśnie... słów tyle, ale brakuje jednego opisującego tę paranoiczną sytuację.
Głupi do granic niemożliwości, płytcy, tępi, zaślepieni władzą malutkie leśnie dziadki, niszczą wielką pamięć.
Współczuję wszystkim, których to zabolało, sponiewierało. Chylę czoła przed ludźmi, którzy walczyli 63 dni i pluję na tych, którzy tę pamięć niszczą.
Do piekła!

I na koniec krótka historyjka o sztandarowym programie pińcet plus.
Otóż, jako biedna studentka, zatrudniona na umowę o dzieło, zwróciłam się o dodatek na drugie pierwsze dziecko. I cóż się okazało? Ano nie jestem priorytetowa zatem moje drugie pierwsze dziecko przelew dostanie jak urząd pieniądze mieć będzie, bo póki co, wypłacili tylko priorytetom, czyli tym którzy mają drugie i trzecie i więcej dzieci oraz bezrobotnym z dziećmi. Ja i moje drugie pierwsze nie jest priorytetem, zatem piniądz dostanie jak będzie coś na koncie.
Mój drogi rządzie, drzecie japy, że pieniądze na program są.
TO NIEPRAWDA! Tych pieniędzy nie ma! Przekonałam się na własnej skórze.
Kasy nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. OPS ma czas: 3 miesiące. Albo przeleje z odsetkami. A po diabła mi 3 złote odsetek, skoro w tym czasie moje drugie już skończy wakacje i pojedzie co najwyżej w dupę na raki, a nie nad morze na kilka dni. Ale za to priorytety pojadą.
Tacy równi i równiejsi. Tylko, że Orwell nie napisał "Folwarku zwierzęcego" jako instrukcji. To miała być przestroga.

Kiedyś moja babcia mówiła o takich sytuacjach: zastaw się a postaw się.
Tak teraz mamy: nie stać nas, ale w telewizji pani minister truje, że pieniądze są. Kłamie.
Nie ma. Pożyczają. Tylko, że pożyczkę trzeba spłacić. Kiedy i z czego? Następna ekipa będzie się martwić, tak jak długi po Gierku spłacił dopiero ten niedobry Tusk.

Tak samo jak nie ma pieniędzy na obniżenie wieku emerytalnego.

Nie wierzcie im. ludzie! To zwykli blagierzy.

piątek, 22 lipca 2016

Nie będzie podwyżek, nie będzie apelu smoleńskiego

I słusznie się Jarosław uniósł. Jak rząd może sobie pozwalać na uchwalanie czegokolwiek bez wiedzy najważniejszego człowieka w państwie?! Co to w ogóle jest?! Mao Jarosław musi być autorem każdej zmiany w tym kraju! Koniec i kropka. Taki zamordyzm ten naród kocha i taki też zamordyzm mieć będzie. A że nie jest to demokracja? Oooo, wielkie mecyje, demokracji się zachciewa...

Ale cieszy mnie stanowczy opór naszego koryfeusza.
Proszę pamiętać, droga gawiedzi, że nasze p-osły mają poselskie diety nieopodatkowane! Tak, pisałam o tym, ale przy każdej okazji będę wam przypominać, bo macie sklerozę. Dlatego też comiesięczne wpływy z tytułu bycia p-osłem są wystarczające.

Smutek natomiast mnie ogarnia, gdy widzę wtłaczane na siłę apele smoleńskie.
O co z tym chodzi? To jest bardzo proste, ale dla Macierewicza nie.
Apele są na cześć. Oto definicja ze słownika języka polskiego. On co prawda nie jest wyrocznią dla takiej, dajmy na to Krystyny Pe, ale powiedzmy, że wydawnictwo PWN dla wielu rodaków jest jednak źródłem wiedzy. I tak oto czytamy:
Apel poległych to:
"uroczyste odczytanie nazwisk żołnierzy poległych za ojczyznę w celu uczczenia ich pamięci"
Po pierwsze ŻOŁNIERZY. No dobrze, było tam kilku w randze generała i jakiś kapral czy coś, ale czytajmy definicję dalej.
POLEGŁYCH. No ludzie, trzeba być tak tępym jak pani minister szkolnictwa aby nie znać znaczenia tego słowa. W bitwie można polec, w walce zaciekłej. Nie w spadającym samolocie. Jeśli tak by było, należałobyy wyczytać też Annę Jantar i wszystkich, którzy wraz z nią zginęli w lesie kabackim... Nawet jak się leci w sprawie uroczystości związanych z wojną i zginie się podczas próby lądowania, to nie jest to bohaterska śmierć za ojczyznę. No nie jest.
I nie upierajmy się, że jest inaczej.
Tutaj tylko końcówka definicji jakoś pasuje, marnie, ale jednak: "w celu uczczenia ich pamięci".
Ale, ludzie, na miłość Adama i Ewy, dlaczego chcemy czcić pamięć prezydenta z dwuletnią kadencją w czasie obchodów powstania warszawskiego, wydarzeń czerwcowych i wybuchu II wojny światowej? Po jakie licho i z jakiego powodu? Przecież my, kuźwa, przez ten Smoleńsk w życiu o nim nie zapomnimy! Za chwilę strach będzie otworzyć lodówkę...
Wiem, niestety, że Jarosław nie da nam zapomnieć o samolocie z bratem na pokładzie, że będzie do swojej śmierci wmawiał nam jego bohaterskie czyny i równie bohaterską śmierć podczas podróży do wschodniego kraju.
Zdaję też sobie sprawę, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, ale przecież to były metody Goebbelsa...
Niestety, ten wielki mędrzec miał wiele więcej innych równie aktualnych stwierdzeń. Jak choćby, że "im większe kłamstwo, tym łatwiej ludzie w nie uwierzą".
Niech się opozycja uczy od starych nazistowskich druhów, bo jak widać pis odrabia lekcje z historii na bieżąco.

I na koniec jeszcze jeden cytat z Goebbelsa:
"(Polacy) bardziej zwierzęta niż ludzie, całkiem tępi, bez wyrazu."

I na tym poprzestanę, bo zacznę drania lubić.



środa, 20 lipca 2016

Podwyżki dla rządu a i damie damy

Chciałam zacząć od naplucia w twarz jakiemuś politykowi z pisu, ale nie mogłam się zdecydować kto zasłużyłby najbardziej na taką  zniewagę. Chociaż podejrzewam, że po napluciu na jedną z tych mórd komentarz byłby następujący: "w nocy padało i jakoś w dzień nie odpuszcza. Dlatego pan poseł XYZ ma mokrą twarz." A tłumek klakierów klaskałby jak zwykle. Patrząc bezmyślnie na piękne słońce za oknem.

Dziś rząd dał sobie dużo pieniążków. Bo mają mało. No i społeczeństwo już dostało swoje: na umowę zlecenie 12 zł brutto, więc na spokojnie, jak się popracuje te tysiąc osiemdziesiąt trzy godziny miesięcznie, to się i pensyjka pani prezyentowej uzbiera. Szkoda tylko, że w miesiącu mamy tylko 720 godzin... cholera. I się nie da.

Swego czasu była awantura o ten obecny goździk do kożucha pana Dudy, bo ta figura stojąca obok niego ma kłopoty z wypowiedzią, gdyż nigdy nie usłyszałam jej punktu widzenia.
Jeździ za to na imprezy kół gospodyń wiejskich. Poprzednie prezydentowe bardzo mocno podkreślały swoją obecność, osobowość i miały swoje zdanie. Mniej moża pani Wałęsowa, ale trzy następne były szalenie aktywne. Jestem na tak, jeśli chodzi o ich pensum. Ale jestem też za tym, by panie te miały swój zakres obowiązków. I tyle. Bo po imprezy wiejskie, jak i każde inne, można jeździć za darmo. Niewiele to kosztuje wysiłku, szczególnie jak się ma już dorosłe dziecko. I podatnik ubiera.

Podwyżki przyznał sobie sam sejm, nie wiem dlaczego. 
Państwo teraz będą zarabiać jak przystało na członka unii europejskiej. Szkoda jedynie, że te 12 zł brutto ma się nijak się do stawek unijnych a zapomoga 500 plus wypada blado na tle innych unijnych środków pomocowych.

I teraz widzicie, drogie tłuczki. Tak się robi w bambuko społeczeństwo! Uczcie się od najlepszych! 
A nie jak drętwe PO - po cichutku, niewiele przytulił brat szwagra... Drzecie ryje, że afera Ambergold i że syn Tuska tam pracował. I co z tego? syn Tuska nie wytrasferował tych 4 miliardów. I nie jest obecnie doradcą ministra w sprawach finansów. Popatrzcie na członka pisu, pana Biereckiego. Zapytajcie dlaczego ucichła afera ze Skokami? Tam wytransferowano KILKANAŚCIE MILIARDÓW.
Tutaj się żre garściami, a co! kto bogatemu zabroni? A wy, tępi wyborcy jeszcze będziecie klaskać, że się tym darmozjadom należy bo po nocy pracują!
Nieważne, że płodzą buble ustawowe, że wszystko jest na łapu capu i latami będziemy te gówna odkręcać. Po nocy pracujo, takie pracowite! No! 

Z ciekawości weszłam też na profil naczelnego chama pisu. I cóż widzę? Żadnego komentarza na temat głosowania nad nowymi stawkami dla 460 lepszych podniebień. Nic! Żadnego komentarza na temat podwyżek dla posłów, żadnych nowych ustaw dotyczących opodatkowania ich wysokich diet. Ale za to płacz w mediach, że Polski nie stać na podwyższenie kwoty wolnej od podatku dla zwykłego Kowalskiego.
Jak to jest, pani doktor Krystyno? Wy, posłowie możecie mieć kwotę wolną od podatku w wysokości 30.451 zł a Kowalski ma 3.091 zł? Dlaczego kultywujecie po PEŁO równych i równiejszych? Przecież miało być prawo i sprawiedliwość. 
To nie jest sprawiedliwość, jak widać pani doktor nie uważała na wykładach podczas swojej edukacji, zresztą twierdząc, że mówi się WZIĄŚĆ a nie WZIĄĆ, dała pani przykład swojej indolencji wszelakiej.
Mieliście ukrócić dożywotnie kadencje poselskie, już zresztą o tym pisałam. I co? Gówno. Jak zwykle. Mydlicie tylko oczy za nie swoje pieniądze.Ani to prawe ani sprawiedliwe.
A waszą reformę szkolnictwa wsadźcie sobie w buty. A najlepiej Kaczyńskiemu, jak nie ma honoru to chociaż będzie miał wzrost.
Jaki zaś post wczoraj wysmażył asystent pani poseł doktor habilitowanej indolentnej?
Ano podły, prostacki, plotkarski wpis na temat Konrada Piaseckiego (dawny dziennikarz RMF). Na miejscu Piaseckiego pozwałabym panią do sadu za zniesławienie. Zresztą, jakież to dorosłe i eleganckie, pani poseł. "Podobno" bije żonę i dzieci. No brawo! A ja słyszałam, ża pani podobno śmierdzi z dupy? - komentarz tak samo prymitywny jak wczorajszy wpis krystynowy na FB.

Rzygać się chce jak się czyta takie wpisy posłów z doktoratem.

Naprawdę nie trzeba się tak tarzać w szambie , Krystyna. Pis przeminie  a chodzenie po ulicy w worku na głowie jest dość niewygodne, podejrzewam.

Chociaż nie... mam nadzieję, że będziecie wszyscy jak jeden mąż porządnie osądzeni i osadzeni. Na wiele lat. tak wiele, że jak już wyleziecie z tiurmy, to będziecie starzy jak węgiel kamienny i po ulicach nie będziecie się plątać gdyż wiek nie pozwoli.

Ludzie kochani!
"Dali" narodowi 12 zł brutto za godzinę i niektórym 500 zł na dziecko.... a sobie pieprznęli podwyżkę kilka tysięcy złotych. Miesięcznie. Kilka tysięcy.... ja pierdzielę, ale trzeba mieć tupet. I trzeba czuć się zajebiście pewnie przy swoich nowych, zacnych korytach. Jak PO...

Ale pamiętajcie: PO też było takie butne i takie pewne, że nikt ich ze stołków nie pogodni.

Mam nadzieję, że tej lekcji nie odrobicie.

Tak nam dopomóż losie: pozbyć się trutni jak najszybciej, zanim nas zmarnują.
Oby tylko inni nie przyszli, bo trzeba będzie po prostu uciekać.

środa, 13 lipca 2016

Światowe dni młodzieży a podatki

No cóż moi mili.
Staram się jak mogę omijać koscielne i religijne tematy, ale jak sami widzicie - nie da się.
Kościołowe sprawy lądują codziennie w moim życiu, człowieka, który nie wierzy i do kościoła nie chodzi.
Nie skorzystam też z wyrafinowanego obrzędu pochówku, gdyż mi się on nie podoba. Mam nadzieję, że doczekam takiej wolności, że moje dzieci będą mogły me spopielone szczątki rozsiać na polach lawendy. Albo innego rzepaku. Z pewnością ten typ odżywki jest lepszy dla roślin niż Roud-up czy inne paskudztwa. (tak, wiem, że Roud-up jest przeciwchwastowy, tak tylko mi przyszedł go głowy, ale mogę zamienić na azofoskę - jedno i drugie jest lane po roślinach,które zjadamy).
Albo rzeki Prypeć. Wszystko jedno byle tylko nie tkwić w jednej glebie z dżdżownicami. Jakoś tak niekomfortowo bym się czuła...
Swiatowe Dni Młodzieży to wydarzenie przeznaczone dla osób uprawiających religię katolicką lub dla tych, którzy wierzą.
I niech sobie takie zloty organizują, nie mam nic przeciwko. Do czasu, gdy przedstawiciel rządu nie wystąpi i nie oświadczy, że RZĄD dopłaci do przejazdów kolejowych pielgrzymów vel zlociarzy. Bo to raczej nie pielgrzymka, bo do czego w Krakowie się pielgrzymuje? Do smoka? Bez sensu, zatem zlot młodzieży wierzącej, czyli jadą zlociarze. Z całego globu. Dla mnie bomba. Ale nie za pieniądze podatników. Polskich podatników.
Dlaczego?
Bo nie wszyscy chcemy zrzucać się na jedną wiecznie uprzywilejowaną grupę.
Bo znowu na fejsbuku dziesiątki ogłoszeń o zbiórce pieniędzy na chore dzieci.
Bo kościół dostał możliwość kupowania ziemi rolnej a obywatele tej samej Polski nie.
Bo kościół nie płaci podatków a ich składki ZUS są po prostu śmieszne.
Bo kościół ciągle coś lub na coś dostaje. A obywatele? No właśnie.
I jeśli jeszcze łyknęłabym to fundatorstwo przejazdów zlotowców, to już kuźwa opłaty pobierane przez kościół katolicki, od restauratorów krakowskich za karmienie rzeczonych to już jest kurestwo. Jedni coś tam tokują, że jak restaurator chce zarobić na tych dniach młodzieży to niech płaci.
Przypominam poczciwym głupkom, że restaurator - no , chyba, że jest kościołem, to wtedy nie, ale jeśli nie jest - to on już na dni młodzieży się zrzucił. Bo przypominam, że jak rząd mówi, że komuś da to kłamie, bo on nie ma swoich własnych pieniędzy, tylko rozdaje nasze. Z podatków i innych dzisięcin. Nie słyszałam, aby pracowity rząd pisu otworzył jakąś fabrykę i tam zarabiał na pracy posłów. Zatem rozdaje kasę pozyskaną od tych samych restauratorów - bo oni w końcu są też podatnikami, od których teraz pazerny kościół chce kasy.
Jakież to odrażające.
Pomyślałam teraz, że samorządy takich popularnych miast powinni pobierać opłaty od hoteli i restauratorów za przerwy wakacyjne i okres ferii zimowych. Bo w końcu oni wówczas zarabiają na turystach, którzy mają urlopy. A co!

Obudźmy się i przestańmy dać się skubać, do czarta!

Czy naprawdę rodzice chorych dzieci muszą żebrać o pieniądze od społeczeństwa, zamiast dostać refundację od NFZ? A skąd ma NFZ wziąć jak trzeba trzosy kościołowi napchać bo ci sobie gości naspraszali?
Zrozumiałabym, gdyby to było państwo Watykan. I tam watykańczycy organizują taką imprezę. Wtedy tak - wszyscy katolicy, wszyscy głęboko wierzący... ale tu? Pamiętajmy, że księdza lud ciemny boi się tylko na wsiach i w małych miejscowościach. W miastach księża znają swoje miejsce, bo naród bardziej światły, sprytny i nie pozwoli sobie wejść na łeb.

Chciałabym, żeby Polska składała się z samych wielkich miast...
Bardzo bym chciała...

poniedziałek, 11 lipca 2016

Krystyno - diablico! Ale tłumacza dobrego nie macie!

Krystyno, kto ci wymyśla wpisy na FB?
Wiem! Masz na utrzymaniu wychowanka z zakładu psychiatrycznego. I jako kobieta skromna, doskonale ułożona, z Wojcieszowa, nigdy się tym nie chwaliłaś i chwalić nie będziesz.
Pozwalam sobie mówić do ciebie na ty, ponieważ tak samo zwracasz się do przewodniczącego Unii Europejskiej, ale z większym przekąsem i odrazą. Ja to robię ze współczuciem. Wiem też, że to z powodu kompleksów wsiowego pochodzenia. Rozumiem cię, mimo, że ja urodzona w Warszawie. Nie współczuję, wybacz, bo i tak wieś z chłopa nie wyjdzie, zatem po co?

Zastanawia mnie tylko, dlaczego nie umiecie zatrudnić chociaż jednej kompetentnej osoby, a jedynie pomagacie a to swoim mężom, a to wujkom, a to jakimś braciom szwagra czyjegoś drugiego męża... taki nepotyzm, który wytykaliście PO i PSL-owi (co zresztą miało miejsce) wlecze się teraz i za wami. A mieliście tak nie robić. Tym bardziej, że pochodzicie w większości z takich zadupi jak Wojcieszów a tam, jak wiadomo, łatwiej o niepełnosprawnego umysłowo niż o specjalistę. Wiem, że bliższa ciału koszula, ale tu się ważą sprawy państwa, pozatrudniajcie sobie te swoje ciocie i narzeczonych na przykład w straży miejskiej - i tak jest bezużyteczna.

Ale już tłumacza to można w Polsce znaleźć dobrego. Bezpartyjnego.
Jak wyście, nieszczęśni, przetłumaczyli przemówienie Obamy? No naprawdę, mogliście nawet do mnie napisać, ja co prawda nie mam papierów biegłego, ale takie proste przemówienie szybciutko mogłabym przełożyć.
Tu chcę się, Krystyno, pochwalić znajomością języka angielskiego: znalazłam sobie w internecie kurs pt. "Financial Markets" prowadzony przez wykładowcę Uniwersytetu Yale, który to profesor jest jednocześnie laureatem nagrody Nobla. Notabene, polecam stronę: www.coursera.com - przegląd doskonałych wykładów najlepszych uniwersytetów świata.
Tak, tak, ja wiem, że tobie, kochana, Nobel nie kojarzy się z polską wierzbą, ani z polską historią, no i Nobel nie towarzyszył nam w odzyskiwaniu suwerenności, ale ekonomiści z nagrodą Nobla uczą wyśmienicie. Może nie tak dobrze, jak na KUL albo Uniwersytecie Karydała Wyszyńskiego, ale naprawdę dobrze.
Kurs taki trwa siedem tygodni, co tydzień są zaliczenia a na koniec egzamin online, przed kamerą. Certyfikat kosztuje 59 USD. Ja niestety nie mogę sobie na niego pozwolić, ale postanowiłam aplikować o zwolnienie z tej opłaty, opisałam - w języku lenguidż, jakie to dla mnie ważne i co mogę z tym dokumentem osiągnąć. Cała litania po angielsku. I wyobraź sobie, Krysia, że otrzymałam dotację na ten certyfikat! Będę jedyną osobą w Polsce, która taki posiada - jak na razie.
No i poproszono mnie abym dołączyła do międzynarodowej, międzyuczelnianej grupy tłumaczy - amatorów.
Także, gdyby coś - to ja wam przetłumaczę prawidłowo przemówienia obcych delegatów, żeby potem nie wprowadzać w błąd szerokiego elektoratu. Że niby Obama mówił przed wszystkim o obronności... no, jakby to powiedzieć... Krystyna, spójrzmy prawdzie w oczy: nie mówił. Z pewnością. Przesluchałam jego wystąpienie dwa razy i jak byk, upomniał prezydenta, że demokracja tak nie wygląda (znamienne: "I insist"). Zrobił to bardzo ładnie i oględnie, nie był to klasyczny, korporacyjny opierdol.

Chcę też zacytować coś mądrego, co powiedziała premier Beata, nie często jej się to zdarza, więc podkreślę. Powiedziała ważną rzecz: popatrz na pogrubiony tekst, bo ten poprzedzający jest jak tłumaczenie wystąpienia Obamy, kłamstwem:
 "Polska jest demokratycznym państwem prawa, w którym jest wolna prasa, są wolne media, wolność zgromadzeń, wolność słowa. To są wartości, o które Polacy upominali się i walczyli bardzo długo. I tych wartości nie pozwolimy sobie odebrać."

Nie pozwolimy, Krystyna. Dam ci dowód: Polska w tym roku na mistrzostwach lekkoatletycznych Europy zdobyła najwięcej złotych medali. Nigdy nie mieliśmy takich osiągnięć. Zobacz zatem: jak się zbierzemy, uprzemy, popracujemy... to dajemy radę. Dodatkowo sport nas jednoczy, stajemy się coraz silniejsi, Krysia.
Nie dacie nam rady.
Przykro mi.

niedziela, 10 lipca 2016

Dziś będzie o mojej matce...

Wiem, wiem, że to nie polityka, ale...  dla rozluźnienia gumy od majt opowiem wam historię z wczorajszego przedpołudnia.
Wypad na zakupy... na wieś. Dokładniej: do Sochaczewa. Moja rodzona siostra pół roku temu dostała prawo jazdy a teraz mój stary samochód - lepiej żeby doczochrała właśnie ten, niż całkiem nowy.
No i pojechałyśmy, nie do stolycy tylko w stronę przeciwną. W Sochaczewie mają centrum handlowe z Tesco i Carrefourem, Jyskiem i Obi na czele.
Siostra miała ćwiczyć jazdę wśród ludzi na średniej prowincji, ja pojechałam jako guru kierownicze, matka zaś - po białą farbę.
Nie zapytałyśmy matki jaka to ma być farba. I to był błąd.
Dojechałyśmy w całości, choć nie było łatwo, w pewnym momencie sama, jako pasażer zmieniałam biegi - wsteczny i piątkę - bo podobno nie chciały same...
Parkowania opisywać wam nie będę, wystarczy, że napiszę iż samochód bezczelnie zamiast do tyłu jeździł do przodu a w ogóle te miejsca do parkowania to są za wąskie, no chyba robione dla krasnali.
Na marginesie: z całego serca polecam centrum handlowe w Sochaczewie - ilość wolnego miejsca, nieliczna populacja kupujących - cudo po prostu!
Najpierw wykupiłyśmy pół zatowarowania Jyska i upchnęłyśmy to w Toyocie... yaris. Zmieściło się wszystko łącznie z elegancką kanapką do przedpokoju.
Potem: my do sklepów z butami, matka do Obi. Po farbę. W Deichmanie wybebeszyłyśmy pół sklepu, wybierając 6 par butów. Na to weszła nasza rodzicielka, z elegancką płócienną torbą wypełnioną tajemniczymi przedmiotami. Przez chwilę nawet zastanawiałam się gdzie ma tę farbę po którą przyjechała. Ubzdurałam sobie, że chodzi o wielką puchę farby do ścian. Nie byłam w tym odosobniona, bo siostra patrząc na wchodzącą matkę stwierdziła, że chyba nie było farby w Obi...
To co miało się za chwilę wydarzyć, przerosło mnie, siostrę i podejrzewam - panie obsługujące salon obuwniczy.
Rodzicielka postanowiła przymierzyć pantofle. Postawiła bawełniany worek na ławeczce do mierzenia butów i rozpoczęła szarpaninę z pudłami. W tym momencie torba z Obi elegancko fiknęła i pacnęła o posadzkę. Niczym nie zmartwiona Barbara przesunęła ją nogą i ... zobaczyłam białą smugę, najpierw cieńszą potem coraz grubszą aż matka przerażona syknęła szeptem: o jezu, farba! Złapała cieknący worek i wpychając mi go w ręcę wysyczała jeszcze: wynieś to! Ja, w szoku - jaka farba, skoro jej nie było - złapałam przesiąkającą torbę i wyskoczyłam z nią na dwór. Moje przyśpieszenie było na tyle odrzutowe, że zostawiłam za sobą tylko kilka białych kropelek. Postawiłam tobół na ziemi i zajrzałam do zaczarowanej torby a w niej...mnóstwo drobnych rupieci: przedłużacz, tubka z czymś, zestaw baterii, taśma malarska i opakowanie czegoś płaskiego - wszystko unurzane w białej mazi. Powiem tak: dobrze, że miałam chusteczki do nosa a wśród umazanych towarów były.... nasączone chusteczki do czyszczenia kokpitu samochodowego. I teraz posłuchajcie: polecam te chusteczki z całego, zalanego białą olejną farbą ftalową serca. Bo - dla waszej informacji - mamusia kupiła sobie litrową puszkę farby do metalu. Pokrywka od puszki, pod wpływem uderzenia o podłogę odpadła i zatopiła w swej zawartości nabyte dodatkowo przedmioty. Co się stało w sklepie? Rodzona mamusia, z wdziękiem rusałki, oświadczyła pani sprzedającej, że "tam się rozlało i lepiej to wytrzeć żeby się nie rozniosło po całym sklepie". W momencie, gdy spocona i umazana białą farbą weszłam do salonu, moja matka płaciła za wybrane szpilki a nieszczęsna sprzedawczyni, zdębiała, tarła mopem po olejnej... "A co to jest? to się zmyje wodą?" Pytanie skierowała do matki, która z wdziękiem odparła:"Wie pani, lepiej wziąć coś mocniejszego" Po czym zabrała torby i wyszła. Tyle dobrego, że zapłaciła za moje obuwie.
Uratowałam: pół puszki farby olejnej, przedłużacz , ale bez opakowania, taśma - bez kartonika, jakieś coś kwadratowe oraz baterie - w opakowaniu, ale wytarte genialnymi chusteczkami do kokpitu, które świetnie poradziły sobie z białą mazią. Zmyły również farbę z rąk.... i ze skórzanej torebki.
Straty: płócienna ekologiczna torba na zakupy i pół puszki farby olejnej, drugie pół przetrwało.

Na koniec, moja niczym nie przejęta mamusia, po nabyciu lodów w cukierni, stwierdziła: idę do spożywczego po cytryny. Z lodem? zapytałyśmy jednocześnie z siostrą. "Niech spróbują mnie wyrzucić, mam jeszcze pół puszki farby" i lekkim krokiem udała się w stronę Carrefoura.
Joanna Chmielewska to mało...

sobota, 9 lipca 2016

Obama - ta szelma, która śmie krytykować najlepszy rząd na świecie!

Ja wiem, że większość ludzi jest idiotami.
Wiem, że to dotyczy też Polaków.
Ale uważam, że jeszcze nie jest za późno, że można jeszcze coś zrobić - pod warunkiem, że pozwolimy się temu społeczeństwu rozwijać.
Z tym, że przy pisie rozwój jest absolutnie niemożliwy, gdyż oni pragną, aby tradycja była podstawą naszej egzystencji.
Przypominam sobie lekcje historii i włos mi się jeży: analfabetyzm, brak bieżącej wody a nawet studni z wodą zdatną do picia (ci, którzy mieli daleko strumienia, mieli przerąbane), spanie w jednej izbie z kozami, bose nogi - buty oszczędzamy na niedzielną wycieczkę do kościoła - czymś trzeba bogu zamydlić oczy, że świat jest piękny a nas stać na obuwie. I tak dalej, i tak dalej... aha: no i miejsce baby: w łożnicy i w kuchni. Oraz morda na kłódkę.

Posłuchajcie, jak już piszecie jakieś mądre inaczej zdania albo robicie "udostępnij" dla głupich memów, to zastanówcie się, czy nie robicie z siebie pośmiewiska. Bo to największy wstyd, jak ktoś czegoś nie rozumie i wrzuca bezmyślnie na swoją tablicę.
Wczoraj Duda dostał opierdol za Trybunał i antydemokratyczne zachowanie - o tym, jakie to groźne pisałam w poprzednim poście.
No i zaczęło się: a bo USA jak w innych krajach wprowadza tę swoją demokrację to tam same wojny. Drodzy debile, USA , jak wysyła gdzieś samoloty to nie po to, by tam wprowadzać demokrację, tylko pokój. POKÓJ! Nie demokrację, matoły.
Oczywiście to wersja oficjalna. A nieoficjalna - to taka, że tak się nakręca koniunkturę, ale nie tylko - drugi poziom tych pokojowych sił ma bardziej skomplikowane podłoże i nie mam zamiaru wam tego wyłuszczać, boście durnie. No i z jakością takiego pokoju różnie bywa, ale przecież nie dyskutujemy o pokoju tylko drzemy ryje na temat demokracji.
Przypomnę również, że w wielu krajach, w których ma miejsce interwencja zbrojna USA, występują siły zbrojne... polskie. W ramach współpracy z NATO wysyłamy swoją armię tam, gdzie USA widzi potrzebę. Więc gęby na kłódkę, że USA strzela - my też strzelamy.
Macierewicz w swej dobroci właśnie wysłał naszych chłopaków do Syrii! Wiecie o tym? Czy nie? Zatem, jak wrzucacie, durnoty, mema, że USA bombarduje Irak czy Syrię , to pamiętajcie, że Polacy też tam zrzucają bomby.
Następny gigaidiotyzm: w Ameryce, przez brak demokracji strzela się do ludzi jak do kaczek! Co tam się u nich wyprawia, niech najpierw u siebie zrobi porządek a potem nas poucza!
No dobrze, ale u nich właśnie przez tę cholerną demokrację, każdy wsiowy głupek może mieć w domu broń. Pomyślało o tym tępe mózgowie - czy nie? Czy przeczytało coś na profilu Krystynki i gotowe?
POKÓJ..... DEMOKRACJA....  - wygooglać i przeczytać definicje!

Od zawsze to się nazywa misje pokojowe. A nie misje demokratyczne.
Taki kraj muzułmański, po zrobieniu u nich porządku ze strzelaniem do ludzi, może sobie wprowadzić ustrój jaki chce: nie musi to być demokracja, może być na przykład autokracja, mogą sobie wybrać króla. I ten król będzie godnie i dobrze rządził. Bywali tacy.

Więc przestańcie pisać brednie i wymachiwać Obamie paluchami przed nosem.

Bo on przede wszystkim ma to w dupie.
Wystarczy jeden nalot dywanowy i z Polski zostaje kupka pyłu. Po drugie, powtarzam jeszcze raz: akurat tam demokracja jest w dobrej kondycji.
To, że w kraju zamieszkiwanym przez ponad 300 milionów ludzi, trafia się co jakiś czas kretyn strzelający do ludzi, to nie jest wina braku demokracji, tylko właśnie odwrotnie! Patałachy.
Jeśli mamy USA, gdzie poziom życia ludności - trzystumilionowej - jest wyższy, niż w biednej Polsce, to chyba łatwo skalkulować, że tam dostęp do broni, do informacji, jest dużo łatwiejszy niż u nas. Bo u nas wsiowego głupka nie stać na kałasznikowa, poza tym gdzie go kupi? W Biedronce? Na takie zakupy u nas trzeba mieć pozwolenie, tam, w niektórych stanach nie, albo bardzo prosto je otrzymać. To się nazywa demokracja, zakute łby.
Zatem , jeśli porównujemy wydarzenia typu strzelanina wśród cywilów wielkiego kraju z masą różnych ludzi, zjeżdżających tam z całego świata versus nasze zaściankowe podwórko, gdzie aby dostać pozwolenie na broń musisz przejść testy na zdrowy rozum, mieć szafę pancerną i spełniać setki różnych wymogów - to najpierw puknij się w łeb a potem... nic nie pisz, bo robisz z siebie pośmiewisko.

Tyle w temacie połajanek Obamy, że nie ma demokracji we własnym państwie, w odniesieniu do strzelaniny i misji "pokojowych".

Poproście swoich guru: Krystynkę Pawłowicz , Kurskiego i pozostałych pyskaczy, żeby zanim coś wam podrzucą - niech podrzucają coś z sensem, bo robią wałków z własnego elektoratu.
Pogodnego weekendu.
Chociaż... właściwie nie: niech wam pada na łby, może wypłucze głupotę.


piątek, 8 lipca 2016

Trybunał Konstytucyjny

słuchajcie, ja bardzo nie lubię naszego trybunału - ani starego ani nowego, bo żadnego dobrego wyroku jeszcze z mojej perspektywy ten organ nie uchwalił.
Sztandarowa sprawa - zabór mienia przez PO w postaci 49% kapitału w OFE - jedną piękną ustawą ukradli moje pieniądze a TK stwierdził, że to było w porządku, bo wpłacony z moich składek kapitał nie był mój. Koniec i kropka, dla mnie - to stado sędziów pracujących na rzecz rządu a nie obywateli. Nikt nie krzyczał - prości ludzie nie wiedzą o co chodzi z tym OFE a bogolom jak widac było wsio ryba. Trochę się pokotłowało, powstał nawet pozew zbiorowy, ale znając "niezawisłość" sądów pewnie wszystko zostało odrzucone. Albo umorzone, nie znam procedur.

Teraz skład się zmienił na bardziej pisowski - i to też jest dramat, ponieważ w Polsce teoretycznie jest trójpodział władzy: sądownicza (sądy i TK), ustawodawcza (sejm i senat) oraz wykonawcza (prezydent i rada ministrów). Gdyby to tak działało, to byłoby wspaniale. Ale nie działa. A teraz nie działa w trójnasób.
Nasuwają się dwa pytania: po co jest ten trójpodział i dlaczego teraz jest jeszcze gorzej.
Otóż, w ekonomii uczymy się o tym, że są dwie "centrale" rządzące polską ekonomią: jest rząd i jest Bank Cemtralny. I jeśli Bank Centralny, który odpowiada za pieniądz, nie może realizować wszystkich zachcianek rządu, który, aby mieć elektorat i zwolenników, obiecuje różne rzeczy a potem musi chociaż część ich zrealizować. Idealnie dla rządu byłoby, gdyby BC robił to, co rządowi jest potrzebne, ale nie może tak być, bo rząd uprawia też politykę - gdyby uprawiał tylko zarządzanie gospodarką to byłoby świetnie. Ale nie jest. Dlatego też dla równowagi BC jest instytucją niezależną i uprawia swoją politykę monetarną. Im bardziej uzależniony BC od rządu - tym słabsza waluta i sytuacja kraju na arenie międzynarodowej.
To samo mamy w rządzeniu. Nie może być tak, że ci którzy stanowią prawo, nadzorują jego wykonanie i jeszcze oceniają to wykonanie. Gdyby to działało, to w żadnej firmie nie musiałoby być żadnego managera ani kierownika - bo po co, skoro pracownik sam by sobie ustalał plan działania, sam go realizował i na koniec sam oceniał swoje postępy. Taki system się nie sprawdza - bo gdyby się sprawdzał nadzoru by nie było. W przypadku firmy - to jest mały pikuś, bo jakby co, to upadek takiej firmy to mała strata w skali kraju bądź świata. W przypadku państwa jest zupełnie inaczej. Państwo to obywatele: o różnych światopoglądach, celach, wierzeniach.... miliony różnych zdań i punktów widzenia. Dlatego posłów powinnyśmy mieć różnych: z różnych grup społecznych, różnych wyznań, orientacji - im więcej różnorodności tym lepszy ogląd sytuacji w skali makro.
Poza tym państwo jest trudną do zarządzania organizacją ze względu na wielkość i wartość majątku: pojawiają sie pokusy, by kierować pieniądze tu a nie tam, aby głosować za ustawą, która jest dobra dla jednych a zła dla innych. Są tysiące powodów, aby trzy różne ważne organizacje patrzyły sobie na ręce: aby uniknąć okradania państwa chociażby.
Albo aby ukrócić złe wykorzystanie zasobów w gospodarce.
Zatem jeśli jedna partia dzierży w swojej dłoni wszystko, to to jest bardzo złe, bardzo niebezpieczne.

Popatrzmy: PIS chce rozliczać PO za osiem lat rządów. Ale nic nie mówi o koalicjancie którym było znielubione przeze mnie PSL - bo wie, że ta partia jeszcze im się przyda. I z pewnością nie odmówi.

Nie mówi też o swoich dwóch latach. No bo przecież nie będzie sobie strzelało w kolano i samo sobie wystawiało złą ocenę. To byłoby bez sensu.

Podsumowując: jeśli okaże się, że rządzenie pisu jest złe, to nikt nie ma szansy tego zweryfikować ani choćby rozliczyć. Bo jak? "sam sobie będę obrazy kwitował?" - jak mawiał mąż, który był dyrektorem.

Teraz sądownictwo jest w łapach pisu, tak jak było w łapach po za czasów po. Było źle i jest źle. Ale teraz dodatkowo na czele banku centralnego stoi pan z pisu i na stanowiskach ministrów też stoją pisowcy - wszędzie pis, nie ma głosu rozsądku, nie ma przeciwwagi - a głosem rozsądku może być tylko i wyłącznie jakaś opozycja, jakakolwiek... albo jakiś neutralny organ - ale nie wyłoniony ze struktur rządzących - bo to znowu byłby pis.

I teraz, gdy pis jest przy wszystkich sterach, mamy sytuację rodem z PRLu, na który tak pis psioczy.

W PRL była tylko jedna słuszna partia i tylko ona miała głos. Tylko ona mówiła prawdę i tylko ona miała rację.
Jak było za czasów PZPR? Powiem wam: słabo było, aż trzeba było krwawych starć robotników z milicją żeby to wszystko obalić. I tak do końca się nie udało, bo ci najbardziej okopani i tłuści zostali, z PZPRowską przeszłością porobili wielkie kariery albo się uwłaszczyli na polskim, naszym wspólnym majątku - to dotyczy również braci Kaczyńskich.
Tak, tak.
Mam w dupie czy wam się to podoa czy nie, bo mnie ani po nie grzeje ani pis, według mnie jedni i drudzy napaśli brzuchy.
Ale pis mówi, że to atak opozycji. ja nie jestem opozycją, ja jestem głosem rozsądku i twierdzę: pisowcy też się napaśli w czasach przewrotu i zmian. A wy łykacie opowiastki, że to nieprawda. Poczytajcie dokładnie, poproście wujka google o szczegóły majątku panów Kaczyńskich, aferę FOZZ, historię spółki Srebrna i inne cuda - Kaczyński to stary cwaniak przy korycie, od ponad 5 tysięcy dni!
Zatem jeśli chcecie, aby nikt i nic nie było w stanie ich kontrolować ani rozliczać - tak jak PZRP, to klaszczcie.
Ale jeśli macie w głowie resztki oleju, to weźcie te 500 plus, podniesienie najniższej krajowej, 12 zł brutto za godzinę pracy, wcześniejsze emerytury a potem powiedzcie: sprawdzam. Bo jeśli nie powiecie sprawdzam to obudzicie się w Korei Kim Ir Sena i jego dżucze.

Właśnie dlatego trzeba być za tym, by nie ruszano resztek godności Trybunału, dlatego KOD krzyczy. Nie dlatego, że tam są świnie oderwane od koryta. Te prawdziwe świnie ciągle tam tkwią.

Żeby nie było za późno. Dwa razy tego kraju nie da się uratować.

czwartek, 7 lipca 2016

Uprasza się o wykładnię nomenklatury. A potem o wysłuchanie co mówi Biedroń

-Lewacki bełkot
-Lewak
-Patologia - w odniesieniu do przestępstw gospodarczych
-Patologia - w odniesieniu do pijaków, alkoholików i innych pasożytów społecznych, którzy rozmnażają się na nasz koszt
-Suweren - to określenie pojawiło się w wypowiedzi posłanki Krystynki w odniesieniu do PiS - proszę o konsultację czy to nie nadużycie
-Zdrajca polskich interesów
-Szmata - w odniesieniu do kogoś, kto nie podziela poglądów pis oraz w odniesieniu do flagi
-Świnie oderwane od koryta, można też wymienić kilka
-Bankster
-Targowica.

Dziś w końcu przeczytałam coś, co potwierdza mój punkt widzenia. Na onet.pl prezydent Biedroń mówi: "Kaczyński odrobił lekcje, których platforma nie odrobiła". Nauczył się, skubany na swoich błędach z 2008 roku, kiedy to przegrali sromotnie wybory.
Polecam wywiad: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/robert-biedron-w-programie-tomasz-lis-jaroslaw-kaczynski-mowi-ze-da-ludziom-500-zl/r6jg2h
Wiecie dlaczego wygrali i mają wielkie, trzydziestoprocentowe poparcie? Bo mówią do ludzi językiem korzyści: dostaniecie od nas 500 zł na dziecko, będziecie krócej pracować, podwyższymy najniższą krajową - damy, damy, damy - wam - ludziom dobrej roboty - język PRLu, który doskonale pamiętam z dziennika telewizyjnego. To działa. A wszystko okrasza mszą, klękaniem, bogobojnością - bardzo to popularne na prowincji. "Tak się ładnie modlił" - nie zapomnę jak jakaś pani mi referowała zachowanie Dudy. Z tym, że z tego modlenia pięknego nic nie wynika. Ale za to jaki pokaz i przedstawienie! Prowincja łyka jak pelikan cegłę.

A co robotnikowi, który pracuje od świtu do nocy, po marszach KOD-u w imieniu jakiegoś Trybunału Konstytucyjnego, (który notabene uznał, że moje pieniądze, składane w OFE z moich składek nie są moje?) i wyimaginowanej nic nie znaczącej wolności?
Słowo wolność to w tym momencie historii frazes, nic nieznaczące coś, bo ani pokolenie moich rodziców, ani ja, ani moje dzieci nie wiedzą co to jest niewola, wojna, kajdany. Prawdziwe kajdany.
Śmieszyły mnie akcje czytania Konstytucji... wiecie dlaczego? Bo cały elektorat pisu plus 50% społeczeństwa katolickiego nigdy nie przeczytało księgi na którą się powołują każdego dnia! 90% procent nie czytało ani Starego ani Nowego Testamentu! A KOD wyjeżdża z jakąś Konstytucją, postkomunistyczną zresztą, jak głosi pisokukiz. Przypominam: w Polsce komunizmu nie było nigdy.

Prezydent Biedroń powiedział też jedną ważną rzecz: PiS oddaje zwykłym ludziom godność... cholera, jest to prawda, choć w dużej części ci ludzie nie potrafią tego wykorzystać, bo nadal twierdzę, że masa beneficjentów programu 500 plus wywali te pieniądze na głupoty. Bo szkoła polska nie uczy jak gospodarować pieniędzmi, uczy za to jak zbudowany jest łańcuch aminokwasów.

PO, Nowoczesna, nawet moje Razem musi nauczyć się mówić do ludzi prostym językiem korzyści. Elektorat to nie Zarząd korporacji, do której przemawiają estymacje i kwantyfikacje.

PIS pokazuje zemstę a Polacy kochają się mścić, szczególnie, gdy zemsta dotyczy kogoś bogatszego (patrz dyskusja na temat progresywnych podatków - czyli podatków rosnących wraz z rosnącymi przychodami), mającego władzę (postawić Tuska przed Trybunał Stanu - za co? nie mam pojęcia, bo raczej nie za zabór naszych emerytur - tu też Kaczor przygotował majstersztyk robiąc dokładnie to samo, co PO: rozdam wasze zebrane w OFE pieniądze, dzieląc po równo i dając każdemu po trochu - czyli: zabiorę tym, co sobie już zebrali sporą sumkę zapieprzając ciężko i płacących grzecznie niebotycznie wysokie składki a dam wszystkim: i nierobom i tym co zarabiali ledwo, ledwo i tym co w ogóle nic nie robili bo żyją z zasiłków).
Ale rozdaje! Tłum prosty się cieszy - ha! bardzo dobrze bogolom! - tak jak w czasie rewolucji październikowej: chłopki nie wolno było zgwałcić, ale córkę bogacza - jak najbardziej. Panów się okradało w imię równości...Taką właśnie sprawiedliwość lubią prości ludzie: dowalić lepszemu albo bogatszemu. Mimo, że nie jest to sprawiedliwość, bo krzywdzi się tych, którzy robili więcej, starali się bardziej, albo mieli więcej szczęścia - karanie takich ludzi budzi emocje i poklask. To są właśnie świnie oderwane od koryta.
Jest jeszcze coś: uwierzyłabym nawet w dobrą wolę tych, co chcą oderwać świnie od koryta, gdyby nie jeden mały szczegół - te świnie, które teraz to krzyczą ciągle tam tkwią!
Popatrzmy: beton PSL-owski(jak zwykle siedzący cichutko, ale jak zajdzie potrzeba, to sprzeda skórę nawet diabłowi): Pawlak, Stefaniuk, Zych, SLD: Bańkowska, Iwiński, Kalemba (PSL), Żelichowski (PSL), Łybacka (SLD), Pawlak II i Sawicki (PSL) i znów SLD: Zbrzyzny, Tomaszewski, Wenderlich. Siedzą tam ponad 8 tysięcy dni!!! A trochę mniej czyli powyżej 5 tysięcy dni (!!!):  Śledzińska-Katarasińska, Sawicki, Kaczyński (PIS), Kasprzak, Polaczek (PIS), Radziszewska, Schetyna, Sobecka, Macierewicz i Jurgiel z PIS.
Zobaczcie, ilu cwaniaków z pisu siedzi przy tym korycie, na który teraz pluje. I zobaczcie tę bandyterkę, która siedzi tam z ramienia nieliczących się: PSL i SLD. To jest dramat tego kraju. Wiecznie te same ryje. Bo twarz, to można mieć jak się tam siedzi max. 2 kadencje, potem już jesteś ryjem, bo siedzisz przy korycie - no bardzo przepraszam za to nazewnictwo, ale pis sam je wprowadził do dyskusji.

I na koniec najlepsze:
DŻUCZE. Proszę sprawdzić bardzo dokładnie co oznacza słowo dżucze a potem popatrzeć na to, co się wyprawia w Polsce w tej chwili.
Nikt mi nie wmówi, że to nie jest dżucze. Bo jest. Owinięte w populistyczne hasełka pod tytułem: damy wam wszystko, tylko nie miejcie swojego zdania. I nie myślcie za dużo, kościół za was pomyśli. I suweren, he,he.



środa, 6 lipca 2016

Równe podatki dla wszystkich - najgłupsza głupota jaką udało mi się usłyszeć

Posłuchajcie ludzie.
Ja nie mam już zdrowia tłumaczyć tumanom, jak ważna jest mądra polityka podatkowa.
Ten, kto zarabia najniższą krajową nie może płacić takich samych podatków jak ten, który zarabia 20 tysięcy. Dlaczego?
A niby z jakiej racji? Przecież nie lubicie jak jest po równo. To skoro nie zarabiamy po równo to nie możemy być obciążani takim samym podatkiem. No bo jak tak? W jedną stronę działa a w drugą nie?
Oj, dzieci postsocjalistycznych rodziców, rozwijacie się ale tylko połowicznie, tak jak wam pasuje.
Posłuchajcie bajki o Kowalskim i Nowak
To, że Jan Kowalski zarabia 20 tysięcy złotych i powinien od tego płacić 48% podatku, to nie jest dla niego ani kara ani zgryzota.
Jak Kowalski, przy tej kwocie, ma szansę bardziej niż Anna Nowak zarabiająca 2 tysiące wspomóc swoimi podatkami rozwój szkolnictwa, wyposażenie szpitali, budowę dróg, teatry i muzea. Jan Kowalski może korzystać z tych instytucji tak samo jak Anna Kowalska, ale Anna z różnych powodów zarabia dużo mniej, zatem może wspomóc rozwój swojego kraju w mniejszym zakresie. Wiecie jak to się nazywa, głąby i tumany? Odpowiedzialność społeczna. Wy, dumni dwudziesto i trzydziestolatkowie gówno na ten temat wiecie, bo wasi rodzice zamiast was wychowywać w dumie i radości z wolnego kraju, zapieprzali i być może zapieprzają dalej na dwóch etatach albo prowadzą swoje firmy harując w nich po 20 godzin na dobę. Nic ich nie obchodzi i mają w dupie Polskę. No i szkoda bardzo, bo ta Polska daje im szanse rozwoju. Owszem daje też popalić, ale to tylko dzięki politykom.
Ludzie!
Pomyślcie racjonalnie: Kowalski teraz swoje dzieci wysyła do prywatnych szkół, ale... dowozi je jadąc państwowymi drogami i zasmradzając nasze wspólne powietrze. Co więcej, nawet jak leczy się w medicoverze, to przecież wiadomym jest, że medicover ma podpisane umowy z NFZ na różne usługi a to już idzie ze wspólnej kasy - nawet kasy pani Anny, której nie stać na medicover, ale się na pana Jana zrzuca tak samo jak my wszyscy płacący składki. Tak, tak, prywatna służba zdrowia ma się dobrze dzięki podpisanym kontraktom z NFZ, do których dorzuca swoją marżę i dzięki temu Jan ma laryngologa za tydzień a Anna za rok...
Jan Kowalski, jako obywatel światły lata z dziećmi po muzeach, aby dzieci rozwijały się doskonale i wiedziały więcej. Na muzea zrzuca się też pani Anna, chociaż z dziećmi tam nie chodzi, bo w weekendy musi uprać, uprasować i posprzątać... i może chwilkę odpocząć - wszak pani Ania nie ma sprzątaczki bo jej na nią nie stać, co więcej, na 3 bilety do muzeum też nie.
Panu Janowi z pewnością sprząta jakaś pani Janinka a ugotuje Pani Henia. I jest ok, ale pan Jan korzysta ze zrzutki pani Anny, która nie ma ani siły ani kasy na muzeum. Sprawiedliwe?

Wracamy do podatków: pan Jan zapłacił 9600 podatku - tak w uproszczeniu to ujmijmy, bo tak naprawdę zapłacił mniej, gdyż jeszcze są składki ZUS i kwota wolna, ale upraszczamy, aby pokazać mechanizm. Płaci 9.600 podatku, zostaje mu 10.400 zł.
Z tego spokojnie zrobi przez miesiąc zakupy (3.500 zł) i zapłaci ratę kredytu hipotecznego oraz rachunki ( powiedzmy - 1000+3000 zł). Janowi zostaje 2.900 zł które odkłada na wakacje i emeryturę, za 12 miesięcy będzie miał 34.800 oszczędności.
Co się dzieje z tymi pieniędzmi które wydał? Kupując różne produkty musicie wiedzieć, że płacimy podatek VAT od każdej kupionej rzeczy bądź usługi. Zatem Jan w kwocie wydanej 3.500 zł plus rachunki zapłacił podatek VAT, z tego podatku wyłączone są usługi bankowe, zatem hipoteka tego podatku nie zawiera. Ale być może zapłacił nowy podatek bankowy - taki ujemny bonus od pisu.
Zatem około 28% jego wypłaty jest wolne od VAT i innych obciążeń.

Teraz popatrzmy na profity pani Anny: Od dochodu 2 tysięcy płaci podatek 18%, czyli 360 zł, do dyspozycji zostaje 1.640 zł. Po zapłaceniu rachunków i raty kredytu (400 zł plus 1200 zł) pani Annie nic nie zostaje, tzn. zostaje jej 40 zł, za które kupuje chleb. Po zapłaceniu zobowiązań pani Ania może jeść też szczaw i lubaszki - tak radzą nam nasi posłowie z po bodajże: wybrani przez nas domorośli krezusi, którzy swoje poselskie diety mają nieopodatkowane a teraz jeszcze dali sobie podwyżki - tego nie grało nawet PO - wybraliście hołotę, która nas obiera z kasy jak jabłka ze skórki - a wy durnie klaszczecie i zapitalacie na nich z uśmiechem na ustach. Boście głupcy.

Ad rem: pani Ania, oprócz swoich 18% zapłaciła też podatki w swoich zobowiązaniach - bo tam też są obciążenia podatkowe - czyli podatek bankowy i podatek VAT. Całkowity dochód netto pani Anny został jeszcze w stu procentach obłożony podatkiem vat. Mimo, że pani Anna została z pustym portfelem. O odłożeniu na emeryturę bądź na wakacje nie ma co marzyć.

Pan Jan za to, mimo, że zapłacił dużo wyższy podatek, ma szansę i na wakacje i na odpoczynek w miejscach sponsorowanych przez niego samego i resztę społeczeństwa ( w tym panią Annę) i odłoży zapewne wdowi grosz na emeryturę ( z tych 34.800 zł jakie zaoszczędził przez 12 miesięcy). Co więcej: pamiętajmy, że pan Jan NIE WYDAŁ tych 34.800 zł, zatem od tych pieniędzy nie zapłacił podatku VAT - co miałoby miejsce, gdyby te pieniądze wydał a jak mówią pięknie ekonomiści - skonsumował).
Ale na tym nie koniec - pan Jan wrzucił to sobie na lokatę albo kupił obligacje i jeszcze zarobił, powiedzmy, 5% (pan Jan jest słaby z inwestowania, więc ma ile ma). Tu policzymy pięknie procent składany i wyjdzie nam (wg excela), że pan Jan zarobił 1.503,33 zł. Od zarobionej nadwyżki zapłaci pan Jan 10% od zysków kapitałowych - czyli zostanie mu na czysto 1.352,7 zł.
Zatem, w tym niedobrym, niesprawiedliwym systemie, gdzie pan Jan zapłacił 48% podatku i spokojnie przeżył rok, i odłożył, to jeszcze dodatkowo zarobił 1.352,7 zł.
A pani Anna nie.

Powtórzmy jeszcze raz: pan Jan i pani Anna - mimo, że w różnej wysokości - zrzucili się na szkoły publiczne, szpitale, muzea, teatry, drogi i naszych posłów. Każdy tyle, ile skala podatkowa mu kazała, z tym, że pani Anna nie była w muzeum ani w teatrze, nie korzysta też tak intensywnie z dróg jak podróżujący na wakacje i wożący samochodem osobowym dzieci do szkoły i na zakupy, i do kina, i do teatru, i gdzie tam jeszcze fantazja mu podpowiedziała. Pani Anna jeździ autobusem a w zasadzie chodzi na pieszo, bo bilety w Warszawie podrożały - w końcu w budżetówce średnia krajowa to 4.101 zł ...

Także, drogie głąby, zanim zaczniecie te swoje cienkie wywody na temat równych podatków dla wszystkich przeczytajcie mój wpis. A potem jeszcze raz.
I powiedzcie sobie jasno: jeśli płace są nierówne to dlaczego podatki mają być równe? Bo co? Bo podatki są jakoś lepsze niż dochody?

Mam nadzieję, że w tej sprawie jakaś lampka się zapaliła. Chociaż, jak czytam te dyskusyjne brednie, to po prostu chce mi się womitować - a prościej: rzygać.
Dobranoc państwu głuptactwu.

wtorek, 5 lipca 2016

Chamstwo posła Niesiołowskiego i działania pro-life

Co ma jedno do drugiego? Ano nic, ale zarówno jedno i jak i drugie przyczynia się do mojego dzisiejszego bulwersu.
W zasadzie sam Niesiołowski jest postacią, która - jak wielu polityków - wzbudza moją ogromną niechęć i wręcz odrazę. Jest paskudnym gnomem, teraz rodem z PO. Nie napiszę dlaczego go nie lubię bo to nie ma żadnego znaczenia.
Ale dziś na fronda.pl (trzeba czytać zeznania obydwu stron) przeczytałam o chamstwie tegoż posła. Przeczytałam dwa razy... no, nie wiem jak to napisać, ale oprócz stwierdzenia kilku faktów o ministrze Maciarewiczu, nie znalazłam tam takich wyrażeń jak: "a kto panią tu zapraszał? proszę się nie rządzić. To jest strona dla Polaków" - do posłanki ze "złego" obozu partii opozycyjnej, "szmaty", "babo weź się w końcu wygadaj", "lewackie , "Pani nie ma prawa tu swoich lewackich frustracji wylewać, pani myszko-agresorko".
Tak mówi pani poseł, rządzącej frakcji do innych posłów, do obywateli swojego kraju. Paskudnie, chamsko, obrzydliwie.
Pani doktor habilitowana z Uniwersytetu Warszwskiego.
Podejrzewam, że inni doktorzy wstydzą się takiej koleżanki "po dyplomie".
Ale fronda.pl grzmi! jak można powiedzieć: "Szantażuje samorządy i żąda od nich odczytywania apelu poległych w Smoleńsku. Przecież tam nikt nie poległ. To jest żądanie kłamstwa. Wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej do własnych celów politycznych jest podle. Macierewicz bredzi, i tak, jak kiedyś był głównym lustratorem, tak dzisiaj jest głównym smoleńszczykiem czy katastrofistą, nie wiem. Prędzej udowodni istnienie potwora z Loch Ness niż dwa wybuchy w Smoleńsku".
Cóż, można być zwolennikiem zamachu w samolocie bądź nie, ale Niesiołowski w swoim przemówieniu jest nawet zabawny. Nie obraża lewaków, homoseksualistów, niewierzących.
A pani Krystynka - jak zwykle obrzydliwie niezabawna. Wręcz histerycznie nadęta i zacietrzewiona. Nieładnie, pani Krystynko, nieładnie. Pan Niesiołowski rzuca faktami i jedzie personalnie po kimś, kto ma szansę na odszczekanie się, pani na swoim profilu na FB opisuje jakieś dzieje i  obraża społeczeństwo: mnie, moich rodziców i innych, którzy ciężko pracowali żeby pani mogła się habilitować i obijać na UW. Potem pisze pani, że homoseksualiści są prokreacyjnie bezużyteczni. To dokładnie tak jak pani - bezdzietna, stara panna.
Jest pani, jak większość kolegów z pisu - społecznie niebezpieczną jednostką. Nakręca pani spiralę nienawiści, buntuje pani ludzi wcale nie będąc lepszą. Fuj.
Druga para kaloszy to oszołomy ze sro-lajf. Ja już nie chcę się wdrażać w metodologię zdobycia pół miliona podpisów - w gabinetach świętych ginekologów a przede wszystkim po mszach niedzielnych, pod kościołami - połowa z tych ludzi nie do końca wiedziała, co podpisuje. Matka moja, bywalczyni tego przybytku kościelnego twierdzi, że u nas w parafii nie zbierali. A ksiądz żadnych orędzi w tym temacie nie wygłaszał. Tyle dobrego.
Chcę tu tylko uświadomić wam jedną rzecz: jeśli godzimy się na bestialstwo rodzenia dzieci przez dzieci zgwałcone, godzimy się na umieranie kobiet, które będąc w zagrożonej ciąży przypłacą za nią życiem, to jesteśmy śmierdzącymi hipokrytami. Decydując za kogoś, że ma urodzić niechciane dziecko - niechciane podwójnie - bo kobieta nie chce gwałtu - to chyba logiczne - a potem nie chce nosić w sobie zapłodnionej przez drania komórki. Co więcej, legitymizujemy poczynania drania i bandyty. Godzimy się na efekt końcowy tej traumy. Bandyta górą!
Jak zawsze w tym posranym kraju.
Jak widać w tym kraju można być ukaranym też podwójnie: być zgwałconym i zapłodnionym bez swojej zgody oraz w efekcie: do końca życia patrzeć na efekt tego gwałtu: dziecko.
Ktoś przemądry powie: można oddać do adopcji. Zaraz, zaraz. Po pierwsze człowiek urodzony to nie pies, którego oddajesz do schroniska a tam już ktoś go sobie upatrzy i ewentulnie zatrzyma. A kobieta to nie maszyna do rodzenia dzieci dla obcych. Chwila! Tak samo jak faceci mamy prawo powiedzieć: spierdalaj. Oczywiście wszędzie oprócz Salwadoru i Polski. Salwador - piękny, wysokorozwinięty kraj, który ma tak samo kobiety w dupie, jak w pięknej kościelnej Polsce.

Jestem matką dwóch córek. I powiem tak: każda głupia baba, która podpisała ten nędzny i podły projekt ma ode mnie w mordę. Zapraszam, jestem silna i spiorę każdego idiotę za haniebny podpis pod wyrokiem śmierci dla kobiet, być może dla mojej córki.
Bo to jest wyrok podpisany ewentualną ustawą.
Już teraz trudno wyegzekwować w posranej Polsce terminację ciąży z ciężko upośledzonym płodem. Potem ten płód będzie mógł się urodzić w chwale pana i żyć, często cierpiąc nieziemsko, kilka godzin, czasami dni. Pokurczone, zdeformowane ciałka będziemy ratować, waląc w to masę pieniędzy. W imię.. no właśnie. W imię czego? tego, że kościół uwielbia patrzeć na człowieka cierpiącego? Ale mnie nie interesuje, co lubi kościół, bo tam nie chodzę, nic tam nie zgubiłam, aby tam czegoś szukać. I żądam, aby ustawa brała pod uwagę również osoby, które nie bywają w mrocznych, dziwnie pachnących pomieszczeniach do ogłupiania narodu.
Co jeszcze chcecie usłyszeć w tym temacie, bydlęta, którzy podpisaliście się pod tym niecnym dokumentem? Chcecie usłyszeć jak zgwałcona matka odpowiada dzieciakowi na pytanie gdzie jest tata: "nie znam twojego ojca, zgwałcił mnie gdy miałam 17 lat"? I co ten dzieciak będzie czuł?
Jakim gównem ludzkim trzeba być aby zmuszać kogoś do takich sytuacji?
A wiecie co będzie najgorsze? Ten bydlak gwałciciel może pewnego dnia pokazać się w domu zgwałconej i ich dzieciaka i oświadczyć, że chce się pobawić w tatusia! I ta nieszczęsna kobieta będzie miała gówno do powiedzenia. Bo sądy kochają tatusiów, którzy bezmyślnie, bez pardonu, bez żadnych zahamować pojawiają się po piętnastu latach i mówią: oto ja! twój ojciec, teraz już chcę nim być, bo wcześniej miałem ważniejsze sprawy, albo teraz już dojrzałem. I kościół będzie klaskał: brawo, synu! nawróciłeś się! Jak Chazan - ten, co wyskrobał sobie spokojną emeryturkę a teraz się modli.
Widzidzie karykaturalność tej sytuacji? Widzicie ludzkie dramaty? Nie, bydlaki, wy tego nie widzicie, bo aby to zobaczyć, trzeba odsunąć sprzed oczu święte obrazki, proboszcza swojej parafii i księgę mądrości - nigdy nie czytaną. A to już za dużo roboty, bo czasu na modlitwę nie starczy.
Wiecie dlaczego nie wierzę w siłę modlitwy? Bo gdyby coś dawała, to ludzie klęczący byliby najmądrzejsi na ziemi, bo bóg obdarzałby ich mądrością. A tak się nie dzieje.
Kiedyś, pełne kościoły chłopstwa, którzy klęczeli przez ogromnymi figurami słuchali mszy po łacinie. Nie rozumiejąc ni w ząb. I wierząc te niezrozumiałe słowa.
Nic się nie zmieniło na przestrzeni wieków: ci którzy słuchają po polsku mszy, też nic z niej nie rozumieją. I nie zrozumieją, że podpisując się tępo pod takim projektem skazują innych na śmierć. Albo na stygmatyzację do końca życia. Albo robienie czegoś, czego ktoś nie chciał.
I na legitymizację gwałtów.
Pamiętajcie o tym, wy pół miliona głupich Polaczków, którzy chcą, aby inni robili to, co wam, głupim się podoba najbardziej. Idźcie oglądać Warsaw Shore albo Rolnik szuka żony. Albo poczytać farmazony posłanki Krystynki. To wasz poziom. Poziom mułu.