środa, 27 lipca 2016

1 sierpnia - rocznica wyjątkowa

ja wiem, że wszystko można zepsuć, wszystko też można spaskudzić na długie miesiące i lata. Ale są świętości których się nie tyka.
Tak jak katolicy kochają swoją biblię i nie zmieniają jej treści, tak jak wyznawcy islamu czczą koran, tak nowy rząd nie kocha i nie czci prawdziwych bohaterów i pięknej historii przez nich stworzonej.
Lepi sobie swoją. Byle jak byle szybko.
I wrzuca do telewizora.
Tylko glina kiepska i wysychać nie chce.

Warszawscy powstańcy, warszawska ludność, zaorana stolica. Ludzie ci jeszcze żyją i mogą to nam zrelacjonować. To wielki dar od losu, że żyjąc w pokoju możemy od naocznych świadków bądź uczestników usłyszeć o koszmarze śmierci, o odwadze i niezłomności, o bólu, cierpieniu i wielkiej nadziei.
Jednakże są też ludzie, którzy mają to w zadzie. Tworzą własną historyjkę o pewnym bohaterze, który się brzozom nie kłaniał.
Cały czas podkreślam, że lubiłam prezydenta Kaczyńskiego a jeszcze bardziej jego cudowną małżonkę. Pani Maria nie była piękna i mówiłam na nią "przyjaciel wesołego diabła".
Bo taką parę dla mnie stanowili: ona mądra i rozważna, on taki niewielki i nieszkodliwy... Ale jednocześnie widzę w jak pokraczny sposób niszczą pamięć prawdziwą o tym człowieku... robią z niego karykaturę, jakąś dziwną niewydolność, którą trzeba na siłę wyleczyć.
Nikt nie zwraca uwagi, że nie potrzeba, nie warto.
Ale oni mają swoją wizję.
Odartą ze zdrowego rozsądku. I honoru.
Dla mnie po kotłowaninie z apelem poległych Antoni z Jarosławem nasrali sobie na buty i odzienie. Nic już tego nie spierze.
Czytanie nazwisk osób, które zginęły w katastrofie lotniczej podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego jest... no właśnie... słów tyle, ale brakuje jednego opisującego tę paranoiczną sytuację.
Głupi do granic niemożliwości, płytcy, tępi, zaślepieni władzą malutkie leśnie dziadki, niszczą wielką pamięć.
Współczuję wszystkim, których to zabolało, sponiewierało. Chylę czoła przed ludźmi, którzy walczyli 63 dni i pluję na tych, którzy tę pamięć niszczą.
Do piekła!

I na koniec krótka historyjka o sztandarowym programie pińcet plus.
Otóż, jako biedna studentka, zatrudniona na umowę o dzieło, zwróciłam się o dodatek na drugie pierwsze dziecko. I cóż się okazało? Ano nie jestem priorytetowa zatem moje drugie pierwsze dziecko przelew dostanie jak urząd pieniądze mieć będzie, bo póki co, wypłacili tylko priorytetom, czyli tym którzy mają drugie i trzecie i więcej dzieci oraz bezrobotnym z dziećmi. Ja i moje drugie pierwsze nie jest priorytetem, zatem piniądz dostanie jak będzie coś na koncie.
Mój drogi rządzie, drzecie japy, że pieniądze na program są.
TO NIEPRAWDA! Tych pieniędzy nie ma! Przekonałam się na własnej skórze.
Kasy nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. OPS ma czas: 3 miesiące. Albo przeleje z odsetkami. A po diabła mi 3 złote odsetek, skoro w tym czasie moje drugie już skończy wakacje i pojedzie co najwyżej w dupę na raki, a nie nad morze na kilka dni. Ale za to priorytety pojadą.
Tacy równi i równiejsi. Tylko, że Orwell nie napisał "Folwarku zwierzęcego" jako instrukcji. To miała być przestroga.

Kiedyś moja babcia mówiła o takich sytuacjach: zastaw się a postaw się.
Tak teraz mamy: nie stać nas, ale w telewizji pani minister truje, że pieniądze są. Kłamie.
Nie ma. Pożyczają. Tylko, że pożyczkę trzeba spłacić. Kiedy i z czego? Następna ekipa będzie się martwić, tak jak długi po Gierku spłacił dopiero ten niedobry Tusk.

Tak samo jak nie ma pieniędzy na obniżenie wieku emerytalnego.

Nie wierzcie im. ludzie! To zwykli blagierzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz