piątek, 8 lipca 2016

Trybunał Konstytucyjny

słuchajcie, ja bardzo nie lubię naszego trybunału - ani starego ani nowego, bo żadnego dobrego wyroku jeszcze z mojej perspektywy ten organ nie uchwalił.
Sztandarowa sprawa - zabór mienia przez PO w postaci 49% kapitału w OFE - jedną piękną ustawą ukradli moje pieniądze a TK stwierdził, że to było w porządku, bo wpłacony z moich składek kapitał nie był mój. Koniec i kropka, dla mnie - to stado sędziów pracujących na rzecz rządu a nie obywateli. Nikt nie krzyczał - prości ludzie nie wiedzą o co chodzi z tym OFE a bogolom jak widac było wsio ryba. Trochę się pokotłowało, powstał nawet pozew zbiorowy, ale znając "niezawisłość" sądów pewnie wszystko zostało odrzucone. Albo umorzone, nie znam procedur.

Teraz skład się zmienił na bardziej pisowski - i to też jest dramat, ponieważ w Polsce teoretycznie jest trójpodział władzy: sądownicza (sądy i TK), ustawodawcza (sejm i senat) oraz wykonawcza (prezydent i rada ministrów). Gdyby to tak działało, to byłoby wspaniale. Ale nie działa. A teraz nie działa w trójnasób.
Nasuwają się dwa pytania: po co jest ten trójpodział i dlaczego teraz jest jeszcze gorzej.
Otóż, w ekonomii uczymy się o tym, że są dwie "centrale" rządzące polską ekonomią: jest rząd i jest Bank Cemtralny. I jeśli Bank Centralny, który odpowiada za pieniądz, nie może realizować wszystkich zachcianek rządu, który, aby mieć elektorat i zwolenników, obiecuje różne rzeczy a potem musi chociaż część ich zrealizować. Idealnie dla rządu byłoby, gdyby BC robił to, co rządowi jest potrzebne, ale nie może tak być, bo rząd uprawia też politykę - gdyby uprawiał tylko zarządzanie gospodarką to byłoby świetnie. Ale nie jest. Dlatego też dla równowagi BC jest instytucją niezależną i uprawia swoją politykę monetarną. Im bardziej uzależniony BC od rządu - tym słabsza waluta i sytuacja kraju na arenie międzynarodowej.
To samo mamy w rządzeniu. Nie może być tak, że ci którzy stanowią prawo, nadzorują jego wykonanie i jeszcze oceniają to wykonanie. Gdyby to działało, to w żadnej firmie nie musiałoby być żadnego managera ani kierownika - bo po co, skoro pracownik sam by sobie ustalał plan działania, sam go realizował i na koniec sam oceniał swoje postępy. Taki system się nie sprawdza - bo gdyby się sprawdzał nadzoru by nie było. W przypadku firmy - to jest mały pikuś, bo jakby co, to upadek takiej firmy to mała strata w skali kraju bądź świata. W przypadku państwa jest zupełnie inaczej. Państwo to obywatele: o różnych światopoglądach, celach, wierzeniach.... miliony różnych zdań i punktów widzenia. Dlatego posłów powinnyśmy mieć różnych: z różnych grup społecznych, różnych wyznań, orientacji - im więcej różnorodności tym lepszy ogląd sytuacji w skali makro.
Poza tym państwo jest trudną do zarządzania organizacją ze względu na wielkość i wartość majątku: pojawiają sie pokusy, by kierować pieniądze tu a nie tam, aby głosować za ustawą, która jest dobra dla jednych a zła dla innych. Są tysiące powodów, aby trzy różne ważne organizacje patrzyły sobie na ręce: aby uniknąć okradania państwa chociażby.
Albo aby ukrócić złe wykorzystanie zasobów w gospodarce.
Zatem jeśli jedna partia dzierży w swojej dłoni wszystko, to to jest bardzo złe, bardzo niebezpieczne.

Popatrzmy: PIS chce rozliczać PO za osiem lat rządów. Ale nic nie mówi o koalicjancie którym było znielubione przeze mnie PSL - bo wie, że ta partia jeszcze im się przyda. I z pewnością nie odmówi.

Nie mówi też o swoich dwóch latach. No bo przecież nie będzie sobie strzelało w kolano i samo sobie wystawiało złą ocenę. To byłoby bez sensu.

Podsumowując: jeśli okaże się, że rządzenie pisu jest złe, to nikt nie ma szansy tego zweryfikować ani choćby rozliczyć. Bo jak? "sam sobie będę obrazy kwitował?" - jak mawiał mąż, który był dyrektorem.

Teraz sądownictwo jest w łapach pisu, tak jak było w łapach po za czasów po. Było źle i jest źle. Ale teraz dodatkowo na czele banku centralnego stoi pan z pisu i na stanowiskach ministrów też stoją pisowcy - wszędzie pis, nie ma głosu rozsądku, nie ma przeciwwagi - a głosem rozsądku może być tylko i wyłącznie jakaś opozycja, jakakolwiek... albo jakiś neutralny organ - ale nie wyłoniony ze struktur rządzących - bo to znowu byłby pis.

I teraz, gdy pis jest przy wszystkich sterach, mamy sytuację rodem z PRLu, na który tak pis psioczy.

W PRL była tylko jedna słuszna partia i tylko ona miała głos. Tylko ona mówiła prawdę i tylko ona miała rację.
Jak było za czasów PZPR? Powiem wam: słabo było, aż trzeba było krwawych starć robotników z milicją żeby to wszystko obalić. I tak do końca się nie udało, bo ci najbardziej okopani i tłuści zostali, z PZPRowską przeszłością porobili wielkie kariery albo się uwłaszczyli na polskim, naszym wspólnym majątku - to dotyczy również braci Kaczyńskich.
Tak, tak.
Mam w dupie czy wam się to podoa czy nie, bo mnie ani po nie grzeje ani pis, według mnie jedni i drudzy napaśli brzuchy.
Ale pis mówi, że to atak opozycji. ja nie jestem opozycją, ja jestem głosem rozsądku i twierdzę: pisowcy też się napaśli w czasach przewrotu i zmian. A wy łykacie opowiastki, że to nieprawda. Poczytajcie dokładnie, poproście wujka google o szczegóły majątku panów Kaczyńskich, aferę FOZZ, historię spółki Srebrna i inne cuda - Kaczyński to stary cwaniak przy korycie, od ponad 5 tysięcy dni!
Zatem jeśli chcecie, aby nikt i nic nie było w stanie ich kontrolować ani rozliczać - tak jak PZRP, to klaszczcie.
Ale jeśli macie w głowie resztki oleju, to weźcie te 500 plus, podniesienie najniższej krajowej, 12 zł brutto za godzinę pracy, wcześniejsze emerytury a potem powiedzcie: sprawdzam. Bo jeśli nie powiecie sprawdzam to obudzicie się w Korei Kim Ir Sena i jego dżucze.

Właśnie dlatego trzeba być za tym, by nie ruszano resztek godności Trybunału, dlatego KOD krzyczy. Nie dlatego, że tam są świnie oderwane od koryta. Te prawdziwe świnie ciągle tam tkwią.

Żeby nie było za późno. Dwa razy tego kraju nie da się uratować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz