środa, 6 lipca 2016

Równe podatki dla wszystkich - najgłupsza głupota jaką udało mi się usłyszeć

Posłuchajcie ludzie.
Ja nie mam już zdrowia tłumaczyć tumanom, jak ważna jest mądra polityka podatkowa.
Ten, kto zarabia najniższą krajową nie może płacić takich samych podatków jak ten, który zarabia 20 tysięcy. Dlaczego?
A niby z jakiej racji? Przecież nie lubicie jak jest po równo. To skoro nie zarabiamy po równo to nie możemy być obciążani takim samym podatkiem. No bo jak tak? W jedną stronę działa a w drugą nie?
Oj, dzieci postsocjalistycznych rodziców, rozwijacie się ale tylko połowicznie, tak jak wam pasuje.
Posłuchajcie bajki o Kowalskim i Nowak
To, że Jan Kowalski zarabia 20 tysięcy złotych i powinien od tego płacić 48% podatku, to nie jest dla niego ani kara ani zgryzota.
Jak Kowalski, przy tej kwocie, ma szansę bardziej niż Anna Nowak zarabiająca 2 tysiące wspomóc swoimi podatkami rozwój szkolnictwa, wyposażenie szpitali, budowę dróg, teatry i muzea. Jan Kowalski może korzystać z tych instytucji tak samo jak Anna Kowalska, ale Anna z różnych powodów zarabia dużo mniej, zatem może wspomóc rozwój swojego kraju w mniejszym zakresie. Wiecie jak to się nazywa, głąby i tumany? Odpowiedzialność społeczna. Wy, dumni dwudziesto i trzydziestolatkowie gówno na ten temat wiecie, bo wasi rodzice zamiast was wychowywać w dumie i radości z wolnego kraju, zapieprzali i być może zapieprzają dalej na dwóch etatach albo prowadzą swoje firmy harując w nich po 20 godzin na dobę. Nic ich nie obchodzi i mają w dupie Polskę. No i szkoda bardzo, bo ta Polska daje im szanse rozwoju. Owszem daje też popalić, ale to tylko dzięki politykom.
Ludzie!
Pomyślcie racjonalnie: Kowalski teraz swoje dzieci wysyła do prywatnych szkół, ale... dowozi je jadąc państwowymi drogami i zasmradzając nasze wspólne powietrze. Co więcej, nawet jak leczy się w medicoverze, to przecież wiadomym jest, że medicover ma podpisane umowy z NFZ na różne usługi a to już idzie ze wspólnej kasy - nawet kasy pani Anny, której nie stać na medicover, ale się na pana Jana zrzuca tak samo jak my wszyscy płacący składki. Tak, tak, prywatna służba zdrowia ma się dobrze dzięki podpisanym kontraktom z NFZ, do których dorzuca swoją marżę i dzięki temu Jan ma laryngologa za tydzień a Anna za rok...
Jan Kowalski, jako obywatel światły lata z dziećmi po muzeach, aby dzieci rozwijały się doskonale i wiedziały więcej. Na muzea zrzuca się też pani Anna, chociaż z dziećmi tam nie chodzi, bo w weekendy musi uprać, uprasować i posprzątać... i może chwilkę odpocząć - wszak pani Ania nie ma sprzątaczki bo jej na nią nie stać, co więcej, na 3 bilety do muzeum też nie.
Panu Janowi z pewnością sprząta jakaś pani Janinka a ugotuje Pani Henia. I jest ok, ale pan Jan korzysta ze zrzutki pani Anny, która nie ma ani siły ani kasy na muzeum. Sprawiedliwe?

Wracamy do podatków: pan Jan zapłacił 9600 podatku - tak w uproszczeniu to ujmijmy, bo tak naprawdę zapłacił mniej, gdyż jeszcze są składki ZUS i kwota wolna, ale upraszczamy, aby pokazać mechanizm. Płaci 9.600 podatku, zostaje mu 10.400 zł.
Z tego spokojnie zrobi przez miesiąc zakupy (3.500 zł) i zapłaci ratę kredytu hipotecznego oraz rachunki ( powiedzmy - 1000+3000 zł). Janowi zostaje 2.900 zł które odkłada na wakacje i emeryturę, za 12 miesięcy będzie miał 34.800 oszczędności.
Co się dzieje z tymi pieniędzmi które wydał? Kupując różne produkty musicie wiedzieć, że płacimy podatek VAT od każdej kupionej rzeczy bądź usługi. Zatem Jan w kwocie wydanej 3.500 zł plus rachunki zapłacił podatek VAT, z tego podatku wyłączone są usługi bankowe, zatem hipoteka tego podatku nie zawiera. Ale być może zapłacił nowy podatek bankowy - taki ujemny bonus od pisu.
Zatem około 28% jego wypłaty jest wolne od VAT i innych obciążeń.

Teraz popatrzmy na profity pani Anny: Od dochodu 2 tysięcy płaci podatek 18%, czyli 360 zł, do dyspozycji zostaje 1.640 zł. Po zapłaceniu rachunków i raty kredytu (400 zł plus 1200 zł) pani Annie nic nie zostaje, tzn. zostaje jej 40 zł, za które kupuje chleb. Po zapłaceniu zobowiązań pani Ania może jeść też szczaw i lubaszki - tak radzą nam nasi posłowie z po bodajże: wybrani przez nas domorośli krezusi, którzy swoje poselskie diety mają nieopodatkowane a teraz jeszcze dali sobie podwyżki - tego nie grało nawet PO - wybraliście hołotę, która nas obiera z kasy jak jabłka ze skórki - a wy durnie klaszczecie i zapitalacie na nich z uśmiechem na ustach. Boście głupcy.

Ad rem: pani Ania, oprócz swoich 18% zapłaciła też podatki w swoich zobowiązaniach - bo tam też są obciążenia podatkowe - czyli podatek bankowy i podatek VAT. Całkowity dochód netto pani Anny został jeszcze w stu procentach obłożony podatkiem vat. Mimo, że pani Anna została z pustym portfelem. O odłożeniu na emeryturę bądź na wakacje nie ma co marzyć.

Pan Jan za to, mimo, że zapłacił dużo wyższy podatek, ma szansę i na wakacje i na odpoczynek w miejscach sponsorowanych przez niego samego i resztę społeczeństwa ( w tym panią Annę) i odłoży zapewne wdowi grosz na emeryturę ( z tych 34.800 zł jakie zaoszczędził przez 12 miesięcy). Co więcej: pamiętajmy, że pan Jan NIE WYDAŁ tych 34.800 zł, zatem od tych pieniędzy nie zapłacił podatku VAT - co miałoby miejsce, gdyby te pieniądze wydał a jak mówią pięknie ekonomiści - skonsumował).
Ale na tym nie koniec - pan Jan wrzucił to sobie na lokatę albo kupił obligacje i jeszcze zarobił, powiedzmy, 5% (pan Jan jest słaby z inwestowania, więc ma ile ma). Tu policzymy pięknie procent składany i wyjdzie nam (wg excela), że pan Jan zarobił 1.503,33 zł. Od zarobionej nadwyżki zapłaci pan Jan 10% od zysków kapitałowych - czyli zostanie mu na czysto 1.352,7 zł.
Zatem, w tym niedobrym, niesprawiedliwym systemie, gdzie pan Jan zapłacił 48% podatku i spokojnie przeżył rok, i odłożył, to jeszcze dodatkowo zarobił 1.352,7 zł.
A pani Anna nie.

Powtórzmy jeszcze raz: pan Jan i pani Anna - mimo, że w różnej wysokości - zrzucili się na szkoły publiczne, szpitale, muzea, teatry, drogi i naszych posłów. Każdy tyle, ile skala podatkowa mu kazała, z tym, że pani Anna nie była w muzeum ani w teatrze, nie korzysta też tak intensywnie z dróg jak podróżujący na wakacje i wożący samochodem osobowym dzieci do szkoły i na zakupy, i do kina, i do teatru, i gdzie tam jeszcze fantazja mu podpowiedziała. Pani Anna jeździ autobusem a w zasadzie chodzi na pieszo, bo bilety w Warszawie podrożały - w końcu w budżetówce średnia krajowa to 4.101 zł ...

Także, drogie głąby, zanim zaczniecie te swoje cienkie wywody na temat równych podatków dla wszystkich przeczytajcie mój wpis. A potem jeszcze raz.
I powiedzcie sobie jasno: jeśli płace są nierówne to dlaczego podatki mają być równe? Bo co? Bo podatki są jakoś lepsze niż dochody?

Mam nadzieję, że w tej sprawie jakaś lampka się zapaliła. Chociaż, jak czytam te dyskusyjne brednie, to po prostu chce mi się womitować - a prościej: rzygać.
Dobranoc państwu głuptactwu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz