piątek, 15 maja 2015

Uchodźcy z Polską w tle

Dziś nie jestem wściekła, dziś nie jest mi wstyd za krajan. Ja nawet nie jestem oburzona. Dziś, drodzy państwo, ręce mi opadły. Czytam, że ludzie z Afryki uciekają z całym dobytkiem, z dziećmi, czasami nawet z żywiną, byle dalej od przeklętego czarnego lądu. Byle bliżej do miejsca, gdzie cię w nocy nie zasiepią maczetą, gdzie nie odetną żonie piersi i nie zgwałcą wszystkich córek jakie masz i nie porwą chłopców do "armii" miejscowego watażki. Gdzie jest wody pod dostatkiem. I może jest też miejsce dla nich, dla uciekinierów. Może będzie dach nad głową, może wreszcie spokojna, przespana noc i dzień, w którym każdy będzie mógł się wykąpać i napić do syta. Może znajdzie się miejsce, gdzie nieszczepione czarne dzieci będą mogły nauczyć się czytać i liczyć. Ludzie uciekają w lukach ładunkowych starych łodzi, w brudzie, w ścisku, byle dalej od miejsca, gdzie są mordowani, prześladowani, zmuszani do wyznawania religii albo zabijani za odmowę klepania pacierzy. Nie, nie są szczepieni, bo dlaczego mieliby być? Czy Ministerstwo Zdrowia Algierii, Somalii czy Sierra Leone kupuje szczepionki dla swoich obywateli? Może czasem dostaje od WHO albo ONZ. Ale rzadko wykorzystuje. Z różnych względów. Polityka panująca na kontynencie afrykańskim przeraża. Tam życie ludzkie znaczy tyle co życie wołu. Tylko, że wół nie umie strzelać. Nie ma ludzkiej godności i poszanowania. Masz broń - masz posłuch, bo przecież strach to nie szacunek.
I płyną ci nieszczęśnicy do Europy - bo tu słyszeli, że jest raj: nikt do nikogo nie strzela, nie pali domów ani nie zmusza do modlitwy 6 razy dziennie. Podobno w Europie można spokojnie żyć.

Lata osiemdziesiąte zeszłego wieku, środek  Europy, Polska. Dwoje dorosłych i dziecko śpiesznie pakuje walizę. Jedną, bo nie mają więcej, wszystko sprzedali: pokój z kuchnią po babci, szafę i regał, nawet na wersalkę znalazł się chętny. Został  tylko komplet kryształowych kieliszków, "kiedyś po nie wrócimy, to po babci, jedyne, co ocalało" i czego nie chcieli sprzedać. Pośpiesznie wsiadają do samochodu kolegi i jadą 400 km na lotnisko Chopina  w Warszawie. Stamtąd lecą do USA, na lipne zaproszenie do "rodziny", lecą na "urlop" trzeba tylko dobrze odegrać swoje role. Walizki nie będą sprawdzać, bo co można z Polski wywieźć do Ameryki? W paskach od spodni wszyte dolary - wszystkie kupione na czarnym rynku, byle tylko nie grzebali tam, na miejscu , w Chicago.
Udaje się uciec, pierwsza wizyta w kraju - po 20 latach, dziecko skończyło Princeton jako najlepsza studentka na roku. Pracuje dla korporacji, rodzice - polscy inżynierowie - również, on jest dyrektorem w firmie komputerowej, dom na przedmieściu, dwa samochody - standard. Przyjeżdżają do Polski, bo tęsknią za najbliższymi i ... za smakiem jedzenia. Jedzenie w USA jest niedobre, plastikowe, wielokrotnie przetworzone. Czy żałują ucieczki? Nie, nigdy nie żałowali tej decyzji, żyje im się dobrze, nie utrzymują kontaktów z polonią, mają międzynarodowe towarzystwo - większość uciekinierzy z krajów, w których nie dało się normalnie żyć, wieża Babel. Nikt ich nie prześladuje, nie mówi spieprzaj z mojego kraju. Amerykanie, Austriacy, Włosi pomogli wieku Polakom uciekającym z kraju przed i po stanie wojennym.

Rok 2015, Polska. Unia informuje, że ze względu na wielką falę emigrantów z Afryki i masowe utonięcia w morzu śródziemnym, trzeba wyciągnąć do uciekinierów pomocną dłoń. Stworzyć miejsca dla uchodźców. Tak jak dla nas kiedyś: obozy dla uchodźców we Włoszech, w Austrii - o tych wiem, znam ludzi, którzy w nich byli. Uciekli przed "komuną", przed więzieniem za Solidarność. Jesteśmy członkiem Unii, dzięki niej mamy dostęp do wielu uczelni w Europie, dostajemy pieniądze na nowe autostrady, szkoły, na innowacje i rozwój, na rolnictwo. Nie mówię, że za darmo, nie mówię, że nie bez zobowiązań.
Ale jesteśmy w Unii i musimy przyjąć uchodźców. I rzygać mi się chce, jak słyszę, że to brudasy i nie szczepią swoich dzieci. Niektórzy polscy rodzice też nie szczepią i co ? Wypędzimy ich do Afryki? Wszyscy u nas - mimo swobodnego dostępu do wody, są czyściochami? Śmierdzieli i brudasów można spotkać wszędzie, u nas również. I tych niemyjących się też wypędzimy?
Mamy szansę pomóc ludziom uciekającym przed głodem, biedą , reżimem i nie wiadomo czym jeszcze. Pomóc po ludzku. Kraj, w którym jest co najmniej połowa głęboko wierzących w boga (nie w kościół, w boga) pisze takie komentarze w necie, że strach mnie ogarnia i panika. Jesteśmy narodem potworów. Po co potwory co niedziela lecą do wielkich budowli z krzyżem na wieży? Poudawać że są dobrzy? Że kochają ptaszki, kwiatki, bozię i innych ludzi?
Rzygac mi się chce jak czytam nienawiść, nie widzę jej tylko czytam.
Wiecie w ogóle co to jest litość?
Nic nie wiecie. I macie przyjąć tych ludzi z godnością.
Skąd wiecie, że są śmierdzielami i leniwcami? Leniwemu chciałoby się przechodzić tę potworną drogę ucieczki? Leń woli siedzieć pod palmą i poczekać aż ONZ zrzuci jedzenie, albo orzech palmowy sam spadnie na ziemię. Leń zostaje, bo mu się nie chce zarobić na "bilet"do lepszego życia.
A Ty, polski patrioto, katoliku, zastanów się czasem nad sobą. I przypomnij sobie, kiedy ktoś ci ostatnio pomógł. Teraz możesz się odwdzięczyć. Samolubna nędzna jednostko. Może Twój bóg w którego tak wierzysz i którego tak chętnie co niedzielę próbujesz oszukać, doceni ten jeden sensowny gest i kto wie, może nawet trafisz do nieba, może nawet nie kociego.

środa, 13 maja 2015

Bajka o Czerwonym Kapturku. Bez wilka, ale tylko pozornie

Dziś opowiem Wam bajkę o Czerwonym Kapturku, który zjadł Babcię. Wilka w tej bajce nie ma, chociaż nie do końca. On jest ale na zapleczu. Siedzi sobie i zaciera łapy, bo jego scenariusz zaczyna się ziszczać. Do drugiej tury wyborów przeszedł namaszczony przez wilka Czerwony Kapturek: radosny szczypiorek, który podskakuje w swym ślicznym, dobrze skrojonym garniturku i mówi, że on osobiście zajmie się sprawą pielęgniarek, przekonuje patrząc w oczy wyborcom, że zrobi wszystko, żeby było dobrze. I pewnie tak myśli, że mu się uda, bo jest wyjątkowo przekonujący, ten Czerwony Kapturek. Nie wie jednak niebogie dziecię, że Wilkowi nie chodzi o dobro pielęgniarek. Wilk jest rządny krwi, w końcu to drapieżnik a nie owieczka.
Ale co się stało w bajce z Babcią? Przecież Babcia jest zawsze najfajniejsza i w rankingu dziecięcych marzeń zawsze usadowi się na samej górze. Babcia przytula, zakleja plastrem starte kolana i piecze szarlotkę. U Babci fajnie jest na wakacjach, bo można robić wszystko, nawet dostać lody na bolący brzuch (a nie nospę jak każe durna reklama).
Niestety, Babcia, z racji wieku i powolnego odseparowania się od rzeczywistości, okazała się irracjonalna. Nie wie, jak teraz trudno o pracę, nie ma pojęcia, że za 2 tysiące nie da się utrzymać trzyosobowej rodziny a singiel z takim dochodem nigdy nie kupi sobie mieszkania. Babcia została mentalnie w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy jeszcze nie była Babcią. Szkoda, bo traci na rzecz Czerwonego Kapturka, który może i chce dobrze, ale z pewnością mu się nic dobrego nie uda. Wilk nad tym będzie czuwał. Po wygranej Kapturka spodziewajmy się pomników Lecha Kaczyńskiego i Jana Pawła II na każdym większym placu. Wilk z dwóch bogu ducha winnych ludzi zrobi Stalinów Rzeczypospolitej. Będziemy musieli klękać przed ich figurami i modlić się za ofiary smoleńskie dopóki żyje Wilk. Z tego ,co pamiętam Jan Paweł nie lubił bałwochwalstwa  i nie chciał mieć swoich pomników. Zapomniano o jego woli.Albo tę wole zignorowano. A przecież większość rodaków uważa JP II za wielkiego Polaka. To dlaczego nie szanujemy jego woli i poglądów? Bo tak naprawdę mamy to gdzieś. Chcemy po swojemu i tyle, co tam czyjaś wola. Wilk tez tak chce i koniec. Jego wola jest bardziej "wolsza". Będą pomniki, będą miesięcznice, będzie religia w szkołach i hosanna w zakładach pracy. Będziemy się o wszystko musieli modlić bo partia Wilka nie zawalczy o lepszą Polskę, tylko o kult jej samej. No i na końcu: będziemy mieli króla: Jezusa. Bo premier i prezydent to mało, będziemy jedynym krajem na świecie, który ma tylu władców i taką stawkę najniższej krajowej. A kto bogatemu zabroni?
Coraz więcej ludzi twierdzi, że woli Kapturka bo może on w końcu coś zmieni.
Ja mimo wszystko stawiam na Babcię: Babcia już się wystraszyła, że Polacy na nią nie zagłosowali, że jej szarlotka to nie wszystko. Partia babci musi się teraz spiąć, bo przegra jesienne wybory. Czego zresztą tej partii życzę z całego serca, bo wcale nie interesują się życiem Polaków, chcą zrobić z naszego kraju zaplecze produkcyjne unii europejskiej. Tak, bądźmy szczerzy, powoli stajemy się kolonią unijną: niskie płace, coraz mniej praw, coraz mniej wolności. Popatrz dookoła: zapytaj ojca, czy za taką Polską tęsknił. Mój mi już powiedział, prosty robotnik: przehandlowali Polskę, dziecko, miała być wolność a ja czuję się teraz bardziej zniewolony niż za komuny. Tak mi powiedział mój 69 letni tata.
Tylko, czy chcemy do tej całej bryndzy dołożyć wściekliznę Wilka i jego watahy? Ja nie, wybieram Babcię mimo jej demencji a potem pomyślę, co zrobić do jesieni, żeby i Babcię i Wilka z jego Czerwonym Kapturkiem odstawić do lamusa. Partia Babci teraz będzie robić wszystko, żeby wygrać jesienne wybory! Polacy! Trzymamy ich w szachu! Możemy teraz wyjść na ulice i wygramy każdy spór! To jest nasz czas! Szarlotkę upieczemy sobie sami a z Wilka i Czerwonego Kapturka już pora wyrosnąć.
Czego wszystkim Polakom życzę.

I stawiam na ostrość: czerwień, czerń a zieleń jest kolorem nadziei, którą zawsze trzeba mieć:



wtorek, 12 maja 2015

Opowiem Wam bajkę jak ktoś palił Polskę...

a zrobił to na życzenie Polaków, którzy wybrali go swoim prezydentem.
Pisałam wcześniej, że tak naprawdę prezydent nie ma wielkiej siły sprawczej jeśli chodzi o rządzenie państwem.
I to wszystko prawda.
Pamiętajmy jednak, że jesienią znów pójdziemy do urn i wtedy musimy bardzo rozważnie wybrać naszych przedstawicieli do sejmu.
Wyobraźmy sobie, co się stanie, gdy niejaki Duda Andrzej, lat 42 zostanie prezydentem Polski. Najpierw zapadnie głucha cisza u mnie w domu a za oknami - też cisza... bo w naszym okręgu wyborczym wygrał Bronek Komorowski. Nie, to nie był mój kandydat, mój nie załapał się do dogrywki. Ale cieszy fakt, że podwarszawska ludność nie chce mieć reprezentanta swojego kraju w postaci konserwy w całkiem jeszcze świeżym wieku.
Nie chce człowieka, który stwierdził, że w sprawie in vitro zadecyduje za niego episkopat! A generalnie to za in vitro powinno zamykać się ludzi do więzienia!
Nie chcę prezydenta, który uważa, że najbiedniejszym trzeba dawać za każde urodzenie dziecka 500 zł, bo wtedy rodzi patologia. Normalny człowiek wie, że 500 zł na całe życie dziecka - jego naukę i wychowanie nic nie znaczy. Tu jest potrzebny zdrowy system wsparcia dla ludzi mających dzieci - wszystkich ludzi, którzy zgłoszą taką potrzebę. Z pewnością będzie grono, które takiego wsparcia nie chce. I będzie takie, które tego potrzebuje. Tutaj jest praca do wykonania, a nie wspieranie rozrodczości ludzi nieodpowiedzialnych, których omami 500 zł, bo ile wódy można za to kupić!
Nie chcę prezydenta, który jest marionetką Kaczyńskiego Jarosława. Bo tak jest. W PiS rządzi niepodzielnie jedna osoba: JK i nikt nie ma tam nic do powiedzenia. Jarek będzie kazał Andrzejowi obrazić się na Rosję: za brata i za Smoleńsk, no to mamy konflikt zbrojny. Już społeczeństwo zapomniało co to znaczy Ruski w Polsce? Mało nam krzywdy zrobili kochani sąsiedzi? Niestety, to jest polityka - nie musimy ich kochać, ale musimy się z nimi układać, bo są tuż za miedzą i nic tego nie zmieni, chyba, że Chiny przesuną się mocno na zachód, czego też sobie zbytnio nie życzę, bo to naród nazbyt sumienny w wykonywaniu poleceń.
Nie chcę prezydenta, który najpierw mówi: Bóg  a potem Ojczyzna. Nie ukrywam, że nie jestem wierząca, nie ukrywam, że od kilku lat: ochrzczony niewierca, wybierzmowany nawet. Nie dał się tylko wydać za mąż przed ołtarzem, już wtedy zaczął zadawać pytania, na które do dziś nikt mu nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Zatem nie chcę żyć w kraju w którym Chrystus jest królem.
Bo nie mamy króla, mamy prezydenta i premiera. Tam , gdzie są królowie nie ma prezydentów i odwrotnie. Dziwię się zatem Dudzie Andrzejowi, który uznaje aneksję Polski przez Jezusa, że wybiera się na urząd, który nie powinien mieć miejsca przy królu. Albo rybka albo akwarium.
Nie chcę prezydenta, który uważa, że ludzie homoseksualni powinni się leczyć. Sam Duda też powinien się leczyć, na homofobię.
I nie chcę kogoś kto jest tak słodko pierdzący jak on - nie ufam takim ludziom. Ktoś mi wczoraj powiedział, że Komorowski udaje liberała a nim nie jest. Nie wiem czy udaje, z tego co mówi wywnioskowałam, że nie jest liberałem, jest raczej konserwatywny w poglądach. I nie jest słodko pierdzący. Jest jaki jest, nie idealny, ale lepszy rydz niż nic.

I na koniec: jeśli teraz wygra Duda, w jesiennych wyborach wygra PiS. Bo tu już będzie efekt domina: peany na cześć, gloria i chwała bohaterom ze sztabu wyborczego.
... Jeśli dadzą radę przy tych wyborach, dostaną skrzydeł i szwungu, zrobią wszystko, pójdą jak walec, wygrają jesienią.
A ja, żyjąca nie po bożemu, w patchworkowej rodzinie, bez ślubu, spokojnie spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i poproszę o azyl polityczny w Grecji. Tam jest teraz kryzys a ja jestem dzieckiem kryzysu,  z przyzwyczajenia będzie mi w Grecji dobrze.
I co najważniejsze: tam jest ciepło i już mnie prywatna firma gazownicza PGNiG nie oszuka na gazie. Bo mi nie będzie potrzebny.
Załapię się do zbierania oliwek a potem zostanę dyrektorem pola. Dożyję tam późnych lat, spokojnie pracując do końca moich dni, bo w Grecji nie ma nimbu młodości - jak u nas.
A i naród polski odetchnie bo jednego bezbożnika mniej, to znaczy trzech bezbożników, bo ja, on i ono. Drugie ono już za chwilę wyjedzie, bo mamusia kazała uciekać daleko na studia. I ucieka. Będę tęsknić, ale zrobię wszystko żeby jedno i drugie ono tu nie wracało. Bo mają mieć szczęśliwe i spokojne życie.
Na wiecznym polu walki i zgliszcz nic nigdy nie urośnie.

To miała być bajka a zrobiła się z niej przepowiednia czarownicy.
Mimo to, pomyśl, Polsko.
Bo ja się okropnie denerwuję, czego efektem jest to:




środa, 6 maja 2015

Likwidacja ZUS, PIT i CIT a ostatni gasi światło

Słucham Korwina i jest mi smutno. Smutek ten jest spowodowany stadem baranów, którzy cieszą się na słowa: zlikwidujemy ZUS. Nikt z cieszących się nie pomyśli o jednym: w tym molochu od 50 lat ludzie w każdym wieku produkcyjnym składają swoje obowiązkowe składki. I ci, którzy mają lat dwadzieścia i ci w wieku sześćdziesięciu dwóch lat. Ci pierwsi nie będą płakać, bo muszą nauczyć się odkładać, ale też nie do końca. Ci ostatni mają problem, bo całe życie wierzyli, że dzięki ZUS otrzymają na starość jakieś wsparcie, jakie by ono nie było, to zawsze muszą coś zapłacić. I teraz nagle - ZUSu brak, bo ludzie dobrowolnie masowo przestają wpłacać składki. Ci, co już są na emeryturach - nie otrzymują ich, bo skąd brać pieniądze? Zaczynają wyprzedawać majątek albo decydują się się na lichwiarską odwróconą hipotekę, dostają za nią 400 zł i tak pogrążają się w nędzy i wychodzą na ulice, aby żebrać. Co na to Korwin? A nic - co mnie to obchodzi? Ja się wokół rządu kręcę od 25 lat, znam wszystkich i wszyscy znają mnie, lubią mnie kobitki mimo, że mam obrzydliwie żółte sztuczne zęby, obleśny zarościk oraz mało uroczą łysinę mocno starszego pana. Który próbuje nas przekonać swoim zachowaniem, że jego chuć jest ciągle nieokiełznana.

Przepraszam, ale FUJ. No co by nie powiedzieć oferta wyjątkowo słaba i mało porywająca.

Wracamy do naszego społeczeństwa bez pręgierza ZUS, ludzie przestają wpłacać składki i zaczynają je przejadać, zdarza się wypadek, ktoś traci ręce albo nogi, renta? jaka renta? kto ją wypłaci? przecież nie ma ZUS. Co na to Korwin? A co mnie to obchodzi, trzeba było odkładać a nie wydawać. Te całe tysiąc trzysta złotych wypłaty trzeba podzielić i część odkładać. Pytanie tylko, którą część? Tę na jedzenie? (podłe z biedronki, bo na inne za mało) czy tę na rachunki, których i tak wszystkich nie da się zapłacić bo tysiąc trzysta na trzy osoby to słabiutki wynik. Ale Korwin mówi dalej: zlikwidujmy podatek dochodowy! To z czego zapłacimy panu prezydentowi jego niemałą pensję? I posłom? przecież nie będzie wpływów do budżetu, bo skąd? Państwo funkcjonuje z podatków i niedoboru budżetowego (he,he, taki żarcik) nie ma podatków - nie ma kasy, chyba, że multimilioner Korwin dorzuci coś do tobołka i poprosi swoich bogatych kolegów o to samo. A nie! przecież nie będzie żadnego nadzoru nad czymkolwiek, bo gospodarka będzie się regulować sama. Owszem taka utopia jest możliwa, jeśli nie funkcjonuje wirtualny pieniądz, derywaty i inne instrumenty pochodne, które wypaczyły już dawno zdrowy profil gospodarki światowej. Panie Korwin! do szkoły, do szkoły z powrotem! na pierwszy rok ekonomii! może być gdzieś za granicę, bo przecież polska uczelnia nie spełni pana standardów.
Odnoszę wrażenie, że pańska utopijna filozofia podoba się tym młodym nieukom: nie będziemy płacić składek - hurra! mnie też składki męczą bo są nieadekwatne do przychodów w firmach jednoosobowych i oderwane od rzeczywistości przy umowach o pracę. ale to nie jest powód, by to wszystko zlikwidować! ubezpieczenia społeczne funkcjonują w świecie wysokorozwiniętych gospodarek, tylko, że tam są one zdrowo dostosowane do realiów i rzeczywistości. To trzeba naprawić. NAPRAWIĆ a nie zburzyć. Myśmy już byli raz zburzeni. W czasie II wojny światowej. I wystarczy.
Pan Korwin jest w tym wieku, że jest już mu wszystko jedno, więc wygaduje jakieś bzdury a ludzie łykają to, jak pelikan cegłę.
Tak, moi państwo, to jest stary dziad, ma 72 lata i jak teraz narozrabia to co z tego? I tak nie pociągnie dłużej niż 10 lat, nie zdąży go ruszyć ruina, której będzie autorem. Po diabła nam takie truchło na prezydenta... Tylko po co on to wszystko robi?

Wiem! on udowadnia, że jest stary, ale jary! Czyli po nitce do kłębka doszliśmy do sedna: jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o .... sex?
FUJ.