wtorek, 12 maja 2015

Opowiem Wam bajkę jak ktoś palił Polskę...

a zrobił to na życzenie Polaków, którzy wybrali go swoim prezydentem.
Pisałam wcześniej, że tak naprawdę prezydent nie ma wielkiej siły sprawczej jeśli chodzi o rządzenie państwem.
I to wszystko prawda.
Pamiętajmy jednak, że jesienią znów pójdziemy do urn i wtedy musimy bardzo rozważnie wybrać naszych przedstawicieli do sejmu.
Wyobraźmy sobie, co się stanie, gdy niejaki Duda Andrzej, lat 42 zostanie prezydentem Polski. Najpierw zapadnie głucha cisza u mnie w domu a za oknami - też cisza... bo w naszym okręgu wyborczym wygrał Bronek Komorowski. Nie, to nie był mój kandydat, mój nie załapał się do dogrywki. Ale cieszy fakt, że podwarszawska ludność nie chce mieć reprezentanta swojego kraju w postaci konserwy w całkiem jeszcze świeżym wieku.
Nie chce człowieka, który stwierdził, że w sprawie in vitro zadecyduje za niego episkopat! A generalnie to za in vitro powinno zamykać się ludzi do więzienia!
Nie chcę prezydenta, który uważa, że najbiedniejszym trzeba dawać za każde urodzenie dziecka 500 zł, bo wtedy rodzi patologia. Normalny człowiek wie, że 500 zł na całe życie dziecka - jego naukę i wychowanie nic nie znaczy. Tu jest potrzebny zdrowy system wsparcia dla ludzi mających dzieci - wszystkich ludzi, którzy zgłoszą taką potrzebę. Z pewnością będzie grono, które takiego wsparcia nie chce. I będzie takie, które tego potrzebuje. Tutaj jest praca do wykonania, a nie wspieranie rozrodczości ludzi nieodpowiedzialnych, których omami 500 zł, bo ile wódy można za to kupić!
Nie chcę prezydenta, który jest marionetką Kaczyńskiego Jarosława. Bo tak jest. W PiS rządzi niepodzielnie jedna osoba: JK i nikt nie ma tam nic do powiedzenia. Jarek będzie kazał Andrzejowi obrazić się na Rosję: za brata i za Smoleńsk, no to mamy konflikt zbrojny. Już społeczeństwo zapomniało co to znaczy Ruski w Polsce? Mało nam krzywdy zrobili kochani sąsiedzi? Niestety, to jest polityka - nie musimy ich kochać, ale musimy się z nimi układać, bo są tuż za miedzą i nic tego nie zmieni, chyba, że Chiny przesuną się mocno na zachód, czego też sobie zbytnio nie życzę, bo to naród nazbyt sumienny w wykonywaniu poleceń.
Nie chcę prezydenta, który najpierw mówi: Bóg  a potem Ojczyzna. Nie ukrywam, że nie jestem wierząca, nie ukrywam, że od kilku lat: ochrzczony niewierca, wybierzmowany nawet. Nie dał się tylko wydać za mąż przed ołtarzem, już wtedy zaczął zadawać pytania, na które do dziś nikt mu nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Zatem nie chcę żyć w kraju w którym Chrystus jest królem.
Bo nie mamy króla, mamy prezydenta i premiera. Tam , gdzie są królowie nie ma prezydentów i odwrotnie. Dziwię się zatem Dudzie Andrzejowi, który uznaje aneksję Polski przez Jezusa, że wybiera się na urząd, który nie powinien mieć miejsca przy królu. Albo rybka albo akwarium.
Nie chcę prezydenta, który uważa, że ludzie homoseksualni powinni się leczyć. Sam Duda też powinien się leczyć, na homofobię.
I nie chcę kogoś kto jest tak słodko pierdzący jak on - nie ufam takim ludziom. Ktoś mi wczoraj powiedział, że Komorowski udaje liberała a nim nie jest. Nie wiem czy udaje, z tego co mówi wywnioskowałam, że nie jest liberałem, jest raczej konserwatywny w poglądach. I nie jest słodko pierdzący. Jest jaki jest, nie idealny, ale lepszy rydz niż nic.

I na koniec: jeśli teraz wygra Duda, w jesiennych wyborach wygra PiS. Bo tu już będzie efekt domina: peany na cześć, gloria i chwała bohaterom ze sztabu wyborczego.
... Jeśli dadzą radę przy tych wyborach, dostaną skrzydeł i szwungu, zrobią wszystko, pójdą jak walec, wygrają jesienią.
A ja, żyjąca nie po bożemu, w patchworkowej rodzinie, bez ślubu, spokojnie spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i poproszę o azyl polityczny w Grecji. Tam jest teraz kryzys a ja jestem dzieckiem kryzysu,  z przyzwyczajenia będzie mi w Grecji dobrze.
I co najważniejsze: tam jest ciepło i już mnie prywatna firma gazownicza PGNiG nie oszuka na gazie. Bo mi nie będzie potrzebny.
Załapię się do zbierania oliwek a potem zostanę dyrektorem pola. Dożyję tam późnych lat, spokojnie pracując do końca moich dni, bo w Grecji nie ma nimbu młodości - jak u nas.
A i naród polski odetchnie bo jednego bezbożnika mniej, to znaczy trzech bezbożników, bo ja, on i ono. Drugie ono już za chwilę wyjedzie, bo mamusia kazała uciekać daleko na studia. I ucieka. Będę tęsknić, ale zrobię wszystko żeby jedno i drugie ono tu nie wracało. Bo mają mieć szczęśliwe i spokojne życie.
Na wiecznym polu walki i zgliszcz nic nigdy nie urośnie.

To miała być bajka a zrobiła się z niej przepowiednia czarownicy.
Mimo to, pomyśl, Polsko.
Bo ja się okropnie denerwuję, czego efektem jest to:




2 komentarze:

  1. No, no, to jednak chyba odczarowanie tego co mogło by być? Taką mam przynajmniej nadzieję. A w tych nerwach fajne rzeczy wychodzą, wiem coś na ten temat. :-)

    OdpowiedzUsuń