piątek, 24 kwietnia 2015

Wybory prezydenckie i kiełbaska wyborcza

dlaczego kiełbaska a nie kiełbasa? Bo jaki kraj takie omamianie. Śmiać mi się chce jak czytam bełkot niejakiego Korwina Mikke, który zebrał całkiem spory elektorat klakierów w wieku trzydzieści minus z podkreśleniem trzydzieści minus i matura minus. Im mniej w głowie oleju i wiadomości z historii tym więcej podziwu dla Janusza Ko-Mi. Ten wpis jest po to by uświadomić nieuświadomionym, co może prezydent Polski i na co nie należy się nabierać w kampanii wyborczej. Na samym początku musimy podkreślić, że prezydent stoi na czele władzy wykonawczej. Co to znaczy? A to znaczy tyle, że on nie jest od wymyślania tylko od realizacji. Władzą wykonawczą jest Rada Ministrów i Prezydent a władzą ustawodawczą Sejm i Senat. Czyli kto co może? Sejm i Senat ustanawiają prawo czyli np. wymyślają ustawy a Rada Ministrów wdraża to w życie.
Tak najprościej rzecz ujmując.
 Ze względu jednak na fakt, że Prezydent stoi na czele naszego państwa i wszędzie na świecie nas reprezentuje, może zastosować kilka chwytów i sejm przygnieść do gleby. Jakie to chwyty? Na przykład prawo weta, czyli może zablokować ustawę albo przesłać ją do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten zbadał jej prawidłowość i zgodność z Konstytucją. Tu należy też podkreślić, że Konstytucja jest dokumentem najważniejszym jeśli mówimy o prawie. Każdy paragraf każdej umowy w Polsce musi być zgodny z konstytucją, jeśli nie jest nie może być stosowany i nie może obowiązywać. Prezydent zatem kieruje takie liche pod względem merytorycznym i wszelakim innym do Trybunału, aby ten ją ocenił.
Wracamy do weta, weto jest najważniejszą bronią prezydenta i batem na niegrzeczny sejm i posłów. Co prawda sejm może uchylić weto, ale żeby to uczyć musi się ich zebrać 230 (czyli połowa bądź więcej) i spośród tych zebranych jeszcze 3/5 musi być przeciw prezydentowi. Wtedy kiszka. Poza tym nie znam takiej siły, która zmusiłaby polskich posłów do pracy w sejmie. Oni mają ważniejsze sprawy na głowie - tak mi się wydaje, gdyż ławy sejmowe wciąż świecą pustką. Czasami jest tak pusto, że z telewizora pachnie stęchlizną niewietrzonego i nieużywanego od lat pokoju gościnnego. Gdy są emitowane obrady sejmowe. Śmierdzi nieróbstwem aż miło.
No i na koniec: może ogłosić referendum, czyli głosowanie społeczeństwa nad jakimś bardzo ważnym problemem, np. referendum w sprawie wstąpienia do unii europejskiej. Było takie, przegrałam ;).
Zatem jeśli gdzieś w eterze pojawi wam się Janusz Ko-Mi wieszczący, że zniesie podatki i zlikwiduje ZUS to zaraz po tym jak przestaniecie się śmiać, wyłączcie telewizor. Szkoda czasu na brednie.
Dobrych wyborów życzę.