wtorek, 26 kwietnia 2016

Czytajmy Orwella! To teraz lektura obowiązkowa

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, daj kurze grzędę, ona: wyżej siędę... takie przysłowia powinny być przestrogą dla każdego, który coś osiągnął.
Mam władzę, chcę mieć większą, mam kasę - chcę mieć większą, mam firmę - chcę mieć większą.
Gdzie jest granica paranoi? Polska polityka pokazuje, że nie ma tej granicy. PO na początku władzy dało społeczeństwu fangę w nos: podwyższyło VAT, mimo obietnic, że tego nie zrobi.
PiS obiecał tanie państwo i pierwsze, co zaczęli robić to rozdawać pieniądze, stanowiska a potem szukać pieniędzy u podatników, bo w końcu ktoś musi za to rozdawnictwo płacić.
Nawet ci, którzy dostają kasę z pomocy społecznej nie mają pojęcia, że rząd ich okrada! Oni sami sobie fundują te paranoiczne pomysły rządzących.
Pomyślmy: pani dostaje 1500 zł na dzieci. Te pieniądze skądś trzeba wziąć, zatem obciążymy opłatą wodę, liczniki prądu... kto za to zapłaci? Pani, która dostanie 1500 zł na dzieci! Z tej kasy właśnie! Wszystkie ceny pójdą w górę, zatem z pieniędzy, które dało państwo odbierze sobie sowitą część.
A ludziska się cieszą, że z ich własnej kasy finansują sobie radosną twórczość rządzących.
Ale nie to mnie martwi najbardziej.
PO zaczęło się szarogęsić, bo myśleli , że mogą sobie poczynać z Polakami ile tylko chcą, że głęboka wiara Polaków nie istnieje. Bo nie istnieje, ale istnieje instytucja kościoła, która zobowiązuje do cotygodniowych wizyt, do obowiązkowego korzystania z usług (pogrzeby, śluby konkordatowe, te nieszczęsne chrzciny - inna sprawa, że to zmywanie cudzego grzechu poprzez polanie głowy niemowlęcia to majstersztyk!) I tę instytucję - tak samo głodną władzy i pieniędzy jak PO - wykorzystał PiS. Z premedytacją, bo nie w imię wiary i miłości do boga. Nie może tak być, bo jeśli ktoś tak bardzo nienawidzi ludzi to nie może wierzyć w boga. Co prawda - z drugiej strony patrząc - bóg nas podobno tworzył na swoje podobieństwo, więc można wyobrazić sobie takiego małego starzejącego się gostka, pełnego żółci - podobnego do Jarosława... strach się bać!).
I teraz - przez to, że PO zaczęła traktować Polskę jak własny folwark, do władzy dorwał się PiS.
I kontynuuje politykę PO, ale pod płaszczykiem rozdawnictwa.
Tanie państwo nie rozdaje ludziom pieniędzy. Nie tym, którzy nic nie dają do budżetu.
Nie pracujesz - nie masz.
Tylko się tak wydaje że w Niemczech jest super. Mam znajomego, który siedział na bezrobociu i wolał sobie pracę znaleźć, bo jak jesteś na garnuszku państwa to państwo w każdej chwili może wykorzystać Twój zasób, np. w postaci prac interwencyjnych, zatem znajomy po dwóch takich pracach, skorzystał z oferty tamtejszego Urzędu Pracy i zatrudnił się dla świętego spokoju.
Co ciekawe, tam urząd pracy ciągle wysyła ci oferty: nie na sprzątacza albo kierowcę wózków widłowych, ale adekwatnie do twoich umiejętności i wiedzy.
Nie wysyła się magistra farmacji do pracy w polu, bo szkoda umiejętności, które można wykorzystać dla gospodarki bardziej efektywnie. Bo jak zatrudnisz farmaceutę na plantacji szparagów, to gdzie potem wsadzisz człowieka z wykształceniem podstawowym? Poza tym tylko idiota nie wykorzystuje wiedzy i zasobów swoich obywateli - tak jak w Polsce. Mamy wielu magistrów polonistyki, filozofii... dlaczego ci ludzie nie pracują w Fundacjach, która mogłyby być gospodarstwami pomocniczymi dla Ministerstw? Filozofowie są doskonale wykształconą grupą społeczną, to ludzie oczytani, z szerokim spojrzeniem na świat. Dlaczego nie wykorzystujemy ich potencjału przy urzędach gmin? jako koordynatorów ognisk dla dzieci? dzieciaki teraz albo piją albo siedzą przy komputerze. Takie ogniska mogłyby pięknie zorganizować dziecięce społeczności, uczyć współpracy, wsparcia, pracy w grupie, toleracji.... Tak, tak, wiem, trzeba byłoby utrzymywać ich z kasy urzędów. Ale jak widzę, jak się kasę urzędów trwoni to wolałabym, aby pieniądze przeznaczyć dla ludzi, którzy konsumują, wydają, akumulują... czyli powodują, że w gospodarce krąży pieniądz. I przy okazji tego krążenia jest wytwarzane dodatkowe dobro: uczymy nasze dzieci, że można razem osiągnąć więcej, że komputer to nie wszystko, że człowiek jest lepszy niż hiena.
Bo teraz chyba hiena jest lepsza....
Dziś zauważyłam straszną rzecz: daliśmy się wciągnąć w potworną grę. Grę o tron. Na tej grze stracimy wszyscy oprócz tego, któremu zależy na tronie. Wiecie o kim myślę.
To wszystko - skłócanie nas: zwolennicy PO kontra zwolennicy PiS (choć tak naprawdę ludzie nie lubili rządów PO a wielu zawiodło się na rządach PiS), zwolennicy wolności w zakresie terminacji ciąży versus zwolennicy wszelkiego życia, homofoby kontra ludzie tolerancyjni.... warczymy na siebie, przeklinamy i obrzucamy się inwektywami, zaczynamy podnosić na siebie ręce.
Zaczyna się "1984" Orwella.
Godzina nienawiści obowiązkowa w każdym zakładzie pracy zastąpiły grupy nienawiści na Facebooku.
Powstała i jest wspierana ogranizacja, która przypomina narodowy socjalizm III Rzeszy (czy to się komuś podoba czy nie, tak po prostu jest, zajrzeć do historii proponuję) - niejaka ONR.

Polacy! Nie wolno dopuścić do tego, by łyse osiłki, z mlekiem pod nosem i mięśniami z siłowni, pokazywały jak bardzo kochają Polskę bo oni gówno wiedzą o patriotyzmie i miłości do ojczyzny! Oni chcą się bić, szczególnie z Żydami ( - co jest dziwne, bo ich ukochany Jezus był przecież Żydem). A że ktoś przy okazji dołożył im do słownika walkę o Polskę to nawet jest łatwiej.
Na FB ludzie są zachwyceni młodymi silnymi mężczyznami, którzy chcą walczyć o wolną ojczyznę.

Prawda jednak jest taka, że gdyby dziś wybuchła wojna, to na froncie, w pierwszym szeregu stanęliby studenci polonistyki, filozofii, historii, medycyny... a osiłki złapałyby bejsbole i zaczęli grabić domy.
Taka różnica.
To już było.
Nie wynośmy na ołtarze Łupaszki, bo od tego się zaczyna: gloryfikacja nienawiści, siły, zbrodni w imię boga i miłości do ojczyzny.
Tylko jakiej ojczyzny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz