poniedziałek, 10 grudnia 2012

Miało być o GMO...

no właśnie, miało być i nic z tego. Do opisu tematu muszę się rzetelniej przygotować. Miałam to zrobić dzisiaj, ale o 20.34 zorientowałam się, że przecież miałam wolny dzień! Ha! W przypadku, gdy ma się "wolne" od czasu do czasu a kiepsko płatna praca zajmuje 6 dni w tygodniu od rana do wieczora, to człowiek nie wie, gdzie włożyć ręce. Na szczęście udało się zrobić dwa prania (byłoby więcej gdyby nie brak miejsca do suszenia), wysłać paczki , opakować zrobioną niedawno biżuterię, posegregować ją i wydać "umyślnemu". Poza tym zajmuje mi trochę życia adopcja nowego kota i porządki świąteczne. Ktoś teraz zakrzyknie: oszalała osoba! teraz porządki? Ano właśnie teraz. Zaczynam odgruzowywać pokój młodszej bo tam jest tyle zabawek, że można wpaść w depresję, za chwilę dziecko będzie się bawiło na stojąco, bo miejsca zabraknie na bank. Niestety, domy w Polsce z gumy nie bywają - jak pech to pech ;)
Dzisiaj ponadto obszywałam perełkami i koralikami rękawiczki roboty mojej znajomej: rękawiczki są cudne, takie :babciowe", z jednym palcem i wielu kolorowych włóczek. Cudowne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy babcia jeszcze była z nami... I te jej pączki: wielkie, posypane cukrem-pudrem....jeden wystarczył, żeby człowieka rozdęło. Pyszne i nie do odtworzenia. A propos pączków, przepisów babci i świąt. Ostatnio postanowiłam zaczepić słownie pewną szalenie niesympatyczną babę. Uważam, że każdy człowiek w gruncie rzeczy jest dobry, tylko o tym nie wie. I tu dowód: paskudna baba okazała się człowiekiem. Co więcej: zdobyłam fantastyczny przepis na pieczone "orzechy" - skorupka to okrągłe ciasteczka pieczone w specjalnych foremkach bądź na patelni "z dołkami" a w środku pyszna masa z mleka w proszku i zmielonych orzechów. Cudo, Panie, cudo! A co mnie dobiło, to fakt, że niesympatyczna baba przyniosła specjalnie dla mnie nie tylko przepis ale i rzeczone ciasteczka do spróbowania! Oniemiałam, naprawdę. I co? I to jest dowód na to, że człowiek z gruntu jest dobry, wystarczy się tylko postarać. Oczywiście ja baby na stałe nie zmienię, ale warto choć na chwilkę! Następny wpis będzie zawierał przepis na orzeszki. Naprawdę warto się potrudzić i upiec - są wyjątkowe, pracochłonne, pyszne i niepowtarzalne! Mniam. A GMO nie zając, szybko nie ucieknie. A poniżej, żeby dokończyć wolne pasaże myślowe podążające we wszystkich kierunkach: przykładowe rękawiczki znajomej, które niebawem znajdą się w kuferkumoniki:


3 komentarze:

  1. Dlaczego ja nic nie wiem o nowynm KOCIKU ??? Proszę mi tu napisać co i jak...
    A rękawiczki super.. rzeczywiście wracają wspomnienia ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kot jest w trakcie poszukiwań, tzn. decyzja zapadła, już znaleźliśmy trzykolorowe cudo ale okazało się, że ono wychodzące a my przy ulicy wojewódzkiej mieszkamy. I po jabłkach. Szukamy dalej i zdam relację natychmiast po adopcji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo trzeba było brać.. moje Kocię przez 7 lat żyło na woności, a teraz zimuje w bloku i brak wychodzenia kompletnie mu nie przeszkadza. Przyzwyczaiła się po kilku dniach i nie marudzi. Teraz jak jest mróz i chlapa na zewnątrz, to nawet nosa na balkon nie wystawi. Za to poduszki i kodry są oblegane całodobowo. Kot który nigdy nie widział na oczy wersalki - zalega w poduchach całymi dniami. Już pierwszej nocy "wyczaiła" wolną poduszkę w moim łóżku i tak jej zostało. A śpi całą noc od 22 do 7 rano bez przerwy. A wsoboty to nawet do 9. ;))))

    OdpowiedzUsuń