sobota, 3 lutego 2018

Polski himalaizm a szaleństwo pod skórą i nadposeł

Od kilku dni wrze w necie. Jedni skandują o bohaterstwie zmarłego na Nanga Parbat Tomaszu Mackiewiczu, inni, że to żaden bohater i nie powinniśmy za nasze podatki pomagać takim szaleńcom.

Napisałam długi post z mojego poziomu kanapy. Podkreślam: mojego poziomu kanapy. Bo innego nie znam.
Co więcej, może tu kogoś zaskoczę, ale ZAWSZE piszę z tego poziomu.  Moja kanapa, moje wnioski i moje spostrzeżenia.

Post napisany wcześniej skasowałam. Staram się nie oceniać wyborów innych i w ogóle nie oceniać ludzi a jedynie zjawiska. No chyba, że wybory jednych dotyczą drugich. Tak jest w przypadku Tomasza Maciewicza. Z YT patrzy na mnie pozytywny facet, widać że po przejściach. Ale pozytywny na maksa.
Ale nie jest on w moich oczach bohaterem. Jest himalaistą samoukiem, który miał pasję. Tyle.
Jego pasja, jego wybory.

I teraz najtrudniejsza sprawa, która spowodowała, że dołączam do tego bezsensownego bicia piany  w necie: dlaczego państwo polskie ma płacić za akcję ratunkową szaleńca,  skoro nie ma pieniędzy na leczenie chorych na raka.
I nie byłoby w tym nonszalanckim stwierdzeniu nic nowego. gdyby nie głos jakiegoś gościa, który określił, że porównywanie tych dwóch wydatków: na ratowanie polskiego himalaisty i na leczenie dzieci z nowotworem, jest bez sensu.

Z jednej strony tak, ale... Czy wiecie, jaką pasję ma chory na raka nastolatek, który w tym roku ma zdawać maturę i nie wie czy do niej dożyje? Ma pasję życia.
A czy wiecie jaką pasję mają dzieciaki z oddziału onkologii szpitala w Szczecinie? Pasję życia.
A te z warszawskiego hospicjum na Ursynowie? Pasję życia.
to pasja, której nie zna zdrowy poseł Kaczyński.

Powiedzcie koledze z liceum mojej córki, że nie ma pieniędzy na jego terapię i wznowa spowoduje, że nie zda matury. Bo nie dożyje.
Powiedzcie jego mamie, że nie ma na to pół miliona złotych w kasie NFZ.
Powiedzcie dziesięciolatkowi, że nie zdąży zobaczyć mistrzostw świata piłki nożnej w Rosji. Bo nie ma kasy na jego leczenie.

Ale...

Jest w Polsce kasa na dopłatę 4000 zł na każdy urodzony śmiertelnie uszkodzony płód.
Jest kasa na całodobową ochronę posła Kaczyńskiego
Jest kasa na gniot wszechczasów Korona Królów
Jest kasa na miesięcznice smoleńskie... miesiąc w miesiąc
Jest kasa na fanaberie księdza Rydzyka, na jego szkoły, radio, telewizję i geotermię
Jest kasa na stworzenie i finansowywanie Polskiej Fundacji Narodowej.
I w końcu jest kasa w samym Ministerstwie Zdrowia na spoty reklamowe w czasie największej oglądalności o rozmnażaniu się królików...
W końcu jest kasa na pomniki brata posła Kaczyńskiego.

Jest w polskim budżecie kasa.
Na podwyżki dla posłów i na ich preferencyjne progi podatkowe, na premie dla wysokiej rangi urzędników państwowych, na opłacanie milionów pierdół, które nic nie wnoszą, nikogo nie ratują, nikomu w niczym nie pomogą...

Budżet jest pełen naszych podatków.
I jest trwoniony w sposób absolutnie skandaliczny.

I wiecie co? Jak już kawaler Kaczyński powie siedemnastolatkowi w twarz, że niestety nie ma pieniędzy na jego leczenie za granicą bo przecież ochrona BORu jego przenajświętszej istoty jest droga i matury chłopiec nie dożyje, a potem wystąpi przed Wami w telewizji i powie, że on walczy z wrogami polskości i obywatelami swojego kraju, to włączcie myślenie.

Bo on też ma swoją pasję: rządzenie. I chce tę pasję realizować tak długo jak się da.
Naszym kosztem. Pieniędzmi z budżetu, który TWORZYMY MY - LUDZIE PRACUJĄCY. On nic nie tworzy, nie pracuje od skończenia studiów, zawsze na garnuszku budżetu...

Jaki to ma związek ze śmiercią polskiego himalaisty?
Pieniężny. Budżetowy. I pasjonacki (nie było takiego wyrazu ale teraz już jest, Kaczyński bawi się w słowotwórstwo, więc ja też mogę).

Bo na pierdoły i dla znajomych pieniądze są zawsze, a na ratowanie ludzkiego życia - tego, które już ma pesel - brak. Bez względu na to czy życie wspina się na Nanga Parbat czy uczy się w warszawskim liceum.

Dostajecie 500 plus i to was kręci. Patrzycie na PKB i nie mając zielonego pojęcia co to jest - sracie z radości po nogach, bo dzięki pisowi jest takie wysokie. A wiecie co to są obligacje skarbowe ii za jaką kwotę ich sprzedano? Nie macie pojęcia, dlatego klaszczecie, bo Morawiecki powiedział, że jest bosko.
Zobaczycie jak wystrzeli za chwilę inflacja a za wasze 500 zł będzie można kupić jedynie gazetę ( a podwyżki tej daniny nie spodziewajcie się, robaczki) to zrzednie wam mina. I zrzednie PKB.
Ale wtedy już będzie za późno aby dać dzieciom chorym na raka realizować ich największą pasję jaką jest życie.

I jeśli macie odwagę powiedzieć mamie chorego na raka: bóg tak chciał, to lepiej nic nie mówić, bo mówienie bzdur to kiedyś był straszny wstyd i powodował ostracyzm towarzyski.
I mam nadzieję, że wrócą czasy, w których bredzenie będzie potworną siarą a bycie inteligentnym będzie znaczyło bardzo dużo.

I oby wróciły mądre czasy zanim Kaczyński sprzeda wszystko aby kupić głosy widzów Korony Królów.
Za pieniądze które powinny być przeznaczone na ratowanie życia polskiego himalaisty, polskiego nastolatka walczącego z nowotworem i każde zdrowe dziecko - nie tylko drugie w rodzinie...
Darz bór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz