czwartek, 10 marca 2016

Krystyna...

Obserwuję i myślę, że Krystyna to celebrytka.
Celebrytka kontrowersyjna - bo to jest teraz najmodniejsze.
Co więcej, w modzie panoszy się teraz nie tylko celbrytyzm.
Modne jest też chamstwo - ale jednostronne. Bycie chamem jednokierunkowym jest bardzo proste: cham może lżyć i obrażać każdego i wszystko. W druga stronę jest to absolutnie zabronione. Chama nie wolno obrazić ani skrytykować. Będzie pluł jadem a wijąc się jak piskorz w kałuży obelg, obryzga nawet tych, którzy stoją daleko, nie zwracając na chama uwagi.
To jest taki monocham...

Będąc celebrytą warto mieć jakiś atrybut bądź cechę wyjątkową, taką, która wyróżnia spośród innych, wyglądających jak stado klonów celebrytów. Na przykład taki atrybut ma Natalia... (tu sięgnęłam do wujka googla, wpisałam imię, które nosiła moja babcia, bo nazwiska Natalii nie mogłam sobie przypomnieć) ... Siwiec! Atrybutem Natalii eS są usta glonojada.
Czy nasza polityczna celebrytka ma taki znak-atrybut?

Tak, otóż Krystyna posiada taki znak. Jest to jej wysoce niedbały wygląd.
Składa się na niego: widoczna  nadwaga, zaniedbane włosy z odrostami i wyjątkowo niepiękna odzież, eksponująca najgorsze elementy zbyt obfitego ciała.
Mówiąc o włosach należy pamiętać o fryzurze, bo tej Krystyna nie daje żadnej szansy, skrobiąc codziennie rano przedziałek jak pawlakowa miedza. I kucyk.... nieśmiertelny kucyk dziewczynki z podstawówki - choć podstawówkę Krystynka ma już zdecydowanie za sobą, jakieś 50 lat.

I myślę też sobie, że nasza poselska celebrytka, mając doktorat szacownej polskiej instytucji naukowej, jest cwańsza niż my wszyscy razem wzięci.
Mówi się: jak pan taki kram. Na sytuację polityczną można to przekuć jako: jaki elektorat tacy posłowie. Mając za sobą elektorat prosty, niewrażliwy, mocno ciosany i słabo lotny, nasza Krystyna przyoblekła się w taki oto całun prostaczy.
Pohukuje, wyzłośliwia się, udaje, że nie umie gramatycznie pisać, obraża i lży wszystkich jak leci.
Gra.
Gra najlepiej ze wszystkich. Tu muszę przeprosić kilka bardzo zdolnych gwiazd polskiego kina, rzekłabym : wręcz moich ulubieńców, jak choćby ojca i syna Stuhrów, ale Krystyna jest mistrzynią pierwszego planu. Wspięła się na Himalaje kunsztu aktorskiego. Zdobyła czempionat.
Udając tępą, chamską prostaczkę, zbiera poklask wśród swoich wyborców i jednocześnie będąc najbardziej wyśmiewaną i znienawidzoną przez elektorat opozycyjny, otoczyła się nimbem sławy niebywałej.
Sławy jedynej w swoim rodzaju.

Aby to osiągnąć należy mieć dwie rzeczy: talent i paskudny charakter. Charakter, który pozwoli za wszelką cenę, cenę honoru i uniesionego czoła, zniżyć się do poziomu bagna.

Aby zbierać poklask i popularność.
Niestety, tylko popularność, ponieważ , droga Krystyno, na sławę trzeba sobie zasłużyć a nie zachamić.
Czy mam jakiś element biżuterii przypominający największą polityczną celebrytkę kraju nad Wisłą?
Niestety, nie.
Ale mam coś, z czym kojarzy mi się ta kariera - z łzą agatu...płaczmy nad tym talentem, bo zatrzymać go nie sposób



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz